środa, 21 października 2015

Imieninowo

Dziś będę zwracać Waszą uwagę. Najpierw spójrzcie na nagłówek bloga. Widzicie jak mnie tam ktoś ładnie narysował (i jak nie mam laptopa marki Apple)? To teraz jeszcze zajrzyjcie TU, bo nie wiem czy widzieliście tę zakładkę po renowacji. Tam ktoś ładnie narysował każdego z naszej rodziny. Ten ktoś narysował nam też rodzinne zdjęcie grupowe, bo zrobić sobie ładnego nie jesteśmy w stanie, zawsze ktoś robi głupią minę:

Ten ktoś to moja ulubiona (i wcale nie dlatego, że jedyna) Siostrzenica, Rela. A ta właśnie Siostrzenica miała miesiąc temu imieniny. Tradycyjnie to my obchodzimy urodziny, ale wyznajemy zasadę, że każda okazja jest dobra, żeby sprawić komuś prezent, więc jeśli tylko pamiętamy, to na imieniny też sobie robimy prezenty. A ponieważ Rela znana jest ze sporządzania list wszystkiego i  na każdy temat to gdy tylko spotkałam w sklepie notes z kwadracikami do odhaczania, taki na listy właśnie, to szybciutko go jej kupiłam:


Tylko okładkę miał brzydką, więc przerobiłam:


Reli lubi ptaszki i się jej podoba :)

niedziela, 18 października 2015

Przedpokój wykończony...

... ja, szczęśliwie, jeszcze nie.

Pamiętacie, że brałam udział w wyzwaniu WYKOŃCZ SWÓJ DOM Z HOUSELOVES? No to wykończyłam. Dom (kawałek), siebie nie :) To jak mój przedpokój wyglądał przed zmianami możecie zobaczyć TU. A teraz stan na dziś!

W zasadzie to wykończona jest tylko jego główna część, bo przedkuchennik się nam znarowił. Znaczy mój mąż podczas wiercenia trafił na zbrojenie co spowodowało znaczny ubytek w ścianie. W związku z tym najpierw trzeba ubytek załatać, a potem obmyślić gdzie i jak w takim razie powiesić składany stolik, który miał się tam znaleźć. Ale to będzie przy innej okazji, najprawdopodobniej przy okazji obecności mojego Ojca, który przyjeżdża już za tydzień.

Tymczasem część główna przedpokoju i przedłaziennik są już takie jak miały być! Przede wszystkim - powiesiłam lustra, zarówno to nad toaletką (i mogę się wreszcie w normalnych warunkach malować, nie stojąc w progu, między od lustrem w łazience, a przyborami na toaletce!), jak i takie, które obejmuje całą sylwetkę (i już nie muszę mówić do mojej Siostry "powiedz mi jak wyglądam, bo ja nie mam lustra w domu")


Pod dużym lustrem stoi stołeczek z IKEi, który spodobał mi się od pierwszego wejrzenia, ale cenę miał zaporową... Aż do ostatniej wizyty, kiedy to spotkałam go na dziale z przecenami, gdzie kosztował mniej niż jedną czwartą swojej ceny katalogowej. I jeszcze do tego był czarny, więc dokładnie ten, który chciałam! Jedynym defektem jest wywiercona dziurka w jednej z nóg.

Pod blatem wreszcie powiesiliśmy zasłonkę, nie widać już ani kuwety, ani koszmarnej, plastikowej i tak cudownie pojemnej szafki na buty. Nad blatem toaletki pojawiła się mała półeczka, dzięki czemu mam na blacie jakiekolwiek miejsce... Ale żeby nie było - całość moich kosmetyków kolorowych (prócz lakierów do paznokci) mieści się w puszcze ze słoniem:


Następny punkt to nasza galeria. Tak! Już nie mamy kalendarza na kwiecień! Została uzupełniona i nie ma w niej żadnych dziur! Prócz tych w ścianie oczywiście...


W rogu dziura tez zniknęła. A pojawiła się... Druga połowa obrazka z kanapą :)


No i wreszcie - najbardziej widoczna zmiana, czyli część przedpokoju ze skrzynią.


Mamy półkę, a na niej pudełka na szaliki, czapki i inne takie. Mamy powieszony kij, na którym zawisną okolicznościowe ozdoby. Na razie będą to łapacze snów, ale zapewne w sezonie przedswiątecznym zmienię je na bombki i światełka :). I najważniejsze:



Parawan! Kryją się za nim suszarki na pranie i dziecięce rowerki. Na nim wieszam torebki, zdarza mi się zarzucić na niego jakiś płaszcz "na tymczasem". A z tyłu powiesiłam koszyczek, który przydaje się na ściągane po przyjściu do domu moje ukochane chustki:


Powiem szczerze, że mój przedpokój, taki już prawie wykończony, strasznie mi się podoba :) Dajcie znać, czy Wam też choć trochę :)

wtorek, 13 października 2015

Jak Śmieciowa Królowa została latarnikiem

To, że jestem Śmieciową Królową nie jest żadną tajemnicą. Ściągam różne, powystawiane przez innych, śmieci do domu. Ale tylko te przydatne! Na przykład ostatnio znalazłam sobie stół. Piękny, drewniany, fornirowany, na kutych nogach, wielki na conajmniej sześć osób (a jak będzie potrzeba to i osiem się zmieści). Ale ja nie o stole dziś miałam...

Dziś o tym, że idziemy sobie ze szkół i przedszkól, ręce nam się od zakupów urywają, poganiamy Lusię, która grzebie w ziemi patykiem i kontempluje urodę kamyków zamiast iść, a do tego cieknie nam z nosów, bo wszystkie poprzeziębiane, aż tu nagle...

Aż tu nagle z drugiej strony ulicy uśmiechają się do mnie trzy latarnie


Więc łapię córkę i lecimy na tę drugą stronę kontemplować latarnie. No i powiedzcie, grzech byłonie wziąć, prawda? Ja nie mogę, że ludzie takie skarby wyrzucają! :)


W domu umyłam, pozbywszy się uprzednio starych świec. Są zardzewiałe i brakuje im szybek (w średniej jednej, w małej wszystkich prócz jednej), ale i tak są cudowne! Tylko nie wiem, czy zostawić czarne (tylko odświeżyć) czy przemalować na srebrno? Co myślicie?

niedziela, 11 października 2015

"Czy u was zawsze jest mgła? Nie, tylko wtedy, kiedy nie pada."

Pobyli, pobyli i pojechali nasi goście.
Zanim jednak pojechali to Paulinka dowiedziała się, że nie może przyjść do nas w gości, bo goście to są ciocia Dona i wujek Piotrek, a ona to jest przecież ciocia Pilinka (od Lusi się dowiedziała...). I zdążyliśmy też pojechać w jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc w centrum Londynu, czyli pod Tower of London i Tower Bridge.



Podczas tej ostatniej wspólnej wycieczki pogodę mieliśmy iście londyńską, ale udało mi się zrobić kilka ujęć do jesiennego wyzwania Rudej:

9. Na gałęzi (na gałęzi jak wiadomo: kora!)


13. Ulica (w ujęciu dosłownym i nad wyraz jesiennym)


17. W moim mieście (stoi najładniejszy zamek, a mnie się udało zrobić mu zdjęcie jak z pocztówki, chociaż padało!)


29. Przytulnie


Podsumowując: pewne rzeczy się nie zmieniają... Tylko glany się zużywają. I raz pada, a raz nie pada.

2010

2015
A my już tęsknimy, tak że Dona, wiesz... :P



Cytat w tytule pochodzi z Asterixa w Brytani.

wtorek, 6 października 2015

Na Święto Edukacji Narodowej jak znalazł!

Tak się składa, że jak się u nas rok szkolny kończył - i mój syn kończył przedszkole - to blog już wisiał. Znaczy był zawieszony. A tak się składa, że na zakończenie przedszkola trzeba było zrobić coś w ramach podziękowań dla pań z przedszkola. Nazbierało się ich dużo, bo prócz pań wychowawczyń z dwóch grup (Wojtek zmieniał grupę w ciągu roku) trzeba było jeszcze uhonorować panią dostarczającą jedzenie i dwie dyrektorki... Razem wyszło siedem prezentów.


Ja mam jakoś z kartkami nie po drodze, więc w ramach prezentów pożegnalnych ubierałam w nowe ubranka Toffifee. Znacie ten patent? Jak nie znacie to wam sprzedam, akurat na Dzień Nauczyciela. Zdejmuje się ubranko, folia zostaje na tym pudełku właściwym. Potem ubranko się rozkleja, odrysowuje na kolorowym papierze, robi zgięcia w odpowiednich miejscach, skleja i ozdabia i jest pięknie:








Tęczowo prawie mi wyszło, potem Wojtek wybierał jakie dla której pani. I trzymał się tego przy rozdawaniu!


Polecam, bo to szybkie i efektowne, sprawdza się nawet na ostatnią chwilę. No chyba, że Wam ktoś wszystkie Toffifee ze sklepu wykupi....

czwartek, 1 października 2015

Księga cmentarna - wersja rozszerzona

Wspominałam zdaje się, że mieszkanie w jednej z największych stolic Londynu zobowiązuje? Dlatego właśnie zaczynam na blogu nowy cykl. Będzie się nazywał Londyn nieoczywisty. O czym będzie to chyba jasne - o Londynie. Ale nie tym z przewodników, że to trzeba iść do Madame Tussauds, przejechać się London Eye, zobaczyć Buckingam Palace, Hyde Park i Big Bena. Będą miejsca zupełnie inne. A jeśli takie, które uwzględnione są w przewodnikach, to pokazane z zupełnie innej strony.

Mamy na świeżo, bo dwa dni temu przyleciała da nas moja Dona i jej mąż, Piotrek. A my, jak to dobrzy gospodarze, zabraliśmy ich na zwiedzanie... Czego? Cmentarza!

Pierwszy raz byliśmy tam niedługo po przyjeździe do Anglii. Odkryłam go przypadkiem, pokazałam mężowi. Tak nam się spodobał, że zabraliśmy tam Donę, kiedy przyjechała do nas pięć lat temu. Ze zdjeć tam zrobionych powstał nawet album, który możecie zobaczyć tu. A sam cmentarz... Jest cudowny. Strasznie stary, większość grobów jest już pozapadana i pozarastana bluszczem. Do tego jesienne słońce i robi sie wyjątkowy klimat. Tai w sam raz dla gothów :) I chociaż my gothami nie jesteśmy to też doceniamy i jeździmy zdjęcia robić.

Pięć lat temu było tak;


A w tym roku...


Trochę się zmieniło, niektórym fryzury, innym sposób korekcji wady wzroku, jeszcze innym stan cywilny. Ale macie więcej zdjęć, żebyście docenili piękno - nie tyle nasze co tego miejsca;

















Jakbyście chcieli tam pojechać to cmentarz nazywa się Abney Park Cemetery i ma swoją stronę interenetową, którą możecie zobaczyć tu. Tam też znajdziecie wskazówki jak tam trafić, co szczerze polecam, bo to miejsce jest stanowczo wyjątkowe!

I jeszcze trochę z innej beczki, ale też o cmentarzu. Ponieważ obiekty się tam znajdujące są bardzo fotogeniczne, szczególnie w ciepłym jesiennym słońcu, to powstały wczoraj trzy zdjęcia do jesiennego wyzwania Rudej:

6. Zakamarki



8. Bez pośpiechu (że niby na cmentarzu już nikomu się nie śpieszy, haha...)



24. Moment



Jak wam się podoba? Dajcie znać!