piątek, 26 września 2014

Randka w IKEA

Kiedy byłam młoda i piękna, i nie miałam męża, tylko narzyczonego, to chodziłam z tym w/w na randki. Typy randek były trzy:
  • przesiadywanie w zakrystii kościoła na Dębie w Katowicach (bo On był kościelnym),
  • szlaj po Dolinie Trzech Stawów lub po parku chorzowskim, który nie jest w Chorzowie, tylko w Kato i nikt mi nie wmówi, ze jest inaczej,
  • hot-dogi w Ikei.
Teraz do Ikei chodzimy całą rodziną i wydajemy za dużo pieniędzy (kiedyś wydawaliśmy tylko na hot-dogi, więcej nie mieliśmy...). A ponieważ potrzebowałam kilku rzeczy, ale nie chciałam wydać zbyt wiele znów - postanowiłam iść sama!

Pooglądałam tylko te wystawy, które chciałam i w żadnej nie musiałam się bawić.
Posiedziałam sobie na fotelach i stwierdziłam, ze jednak ten pomarańczowy co go chciałam kiedyś jest niewygodny.
Potem sobie zjadłam sałatkę i ciacho, przeglądając nowy katalog:


A potem zrobiłam zakupy - i dalej oglądałam tylko to co mi się podoba!
Taka randka z samą sobą - w moim ulubionym sklepie!

Kupiłam dużo ramek, będę organizować ścianę w przedpokojo-jadalni. I w ogóle całą przedpokojo-jadalnię będę organizować, bo dotychczas była jakaś taka "od macochy". Dziś już odgruzowałam stół (wiadomo - stoi w bardzo wygodnym miejscu do tego, żeby kłaść tam dokładnie wszystko), a jutro zajmę się planowaniem układu mojego Centrum Dowodzenia. Potem jeszcze będę musiała przekonać mojego męża, że musi powiesić to natychmiastowo i już - będzie pięknie :)