- przesiadywanie w zakrystii kościoła na Dębie w Katowicach (bo On był kościelnym),
- szlaj po Dolinie Trzech Stawów lub po parku chorzowskim, który nie jest w Chorzowie, tylko w Kato i nikt mi nie wmówi, ze jest inaczej,
- hot-dogi w Ikei.
Pooglądałam tylko te wystawy, które chciałam i w żadnej nie musiałam się bawić.
Posiedziałam sobie na fotelach i stwierdziłam, ze jednak ten pomarańczowy co go chciałam kiedyś jest niewygodny.
Potem sobie zjadłam sałatkę i ciacho, przeglądając nowy katalog:
A potem zrobiłam zakupy - i dalej oglądałam tylko to co mi się podoba!
Taka randka z samą sobą - w moim ulubionym sklepie!
Kupiłam dużo ramek, będę organizować ścianę w przedpokojo-jadalni. I w ogóle całą przedpokojo-jadalnię będę organizować, bo dotychczas była jakaś taka "od macochy". Dziś już odgruzowałam stół (wiadomo - stoi w bardzo wygodnym miejscu do tego, żeby kłaść tam dokładnie wszystko), a jutro zajmę się planowaniem układu mojego Centrum Dowodzenia. Potem jeszcze będę musiała przekonać mojego męża, że musi powiesić to natychmiastowo i już - będzie pięknie :)
Super.
OdpowiedzUsuńJa zawsze w Ikei biegiem z tłumem ogonów ;)
I potem trzeba popędzać "już oglądałeś te maskotki, nie będziemy ich oglądać trzeci raz"... :)
UsuńHihi dzień idealny! Dlaczego ja mam tak dleko do Ikei....?
OdpowiedzUsuńZawsze możesz wyemigrować :P
UsuńTeż chcę... Zostaw sobie jakieś zakupy na jak przyjadę, co...
OdpowiedzUsuńMamusiu ja ZAWSZE mam cos do kupienia w ikei!
UsuńKochana, ja też mam takie jedno miejsce "od macochy" i ostatnio zrobiłam na nim porządek i zorganizowałam sobie biurko... po prostu lubię tam być. I też lubię IKEA :)
OdpowiedzUsuńNo, takie macosze miejsce zawsze jakieś jest :) A IKEA jest super!
Usuń