sobota, 26 września 2015

Wymagania

Lusia jest dzieckiem wymagającym.



Czasem wymaga w sposób inteligentny, że to wcale nie jej zależy:

Lusia: Alicia ciała dajkę.
Mil: Tak? A jaką Alicja chciała bajkę?
Lusia: O siebie!

A czasem nie owija w bawełnę. Na przykład przy usypianiu trzeba Lusi śpiewać piosenki - określone, określoną ilość razy, w określonej kolejności. Nie daj Boże, żeby się pomylić!

Lusia: O lali cie.
Mil: Mam lalę, śliczną lalę, w różowej sukience...
Lusia: Ja nie mam w lóziowej. Mam w nebeśkiej. Ty maś lóziowej?
Mil: Mam lalę, śliczną lalę, w niebieskiej sukience, jak mi będzie płakać wezmę ją na ręce. Utulę, upieszczę, małą mą córeczkę...
Lusia: Mnieeeeeee?
Mil: Tak, ciebie. A potem w wózeczku pohusiam chwileczkę. Luli, luli...
Lusia: Luli, luli?
Mil: Husi, husi...
Lusia: Husi, husi?
Mil: Tak, husi, husi. Zaśnij moja mała...
Lusia: Ja husiam mamo!

Lusia wymaga też głaskania. Albo po plecach, koniecznie całą dłonią, pod bluzeczką, albo...
Lusia (pokazuje na czoło) : Tu mnie daśtaj! W tułto!
Mil: Mam cię głaskać w czółko?
Lusia: Nie! Tutaj! W tułto!
Mil: Aaaaa, w kółko...

Nie no, Lusia dostarcza stanowczo innych wrażeń przy usypianiu niż jej starszy brat, który chciał tylko, żeby go przytulać i nie pozwalał śpiewać...


czwartek, 24 września 2015

Niekończąca się historia...

Postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu WYKOŃCZ SWÓJ DOM Z HOUSE LOVES. Ściągnęłam planery (genialnie ułożone!), wypełniłam i... Zaniemogłam. Ale mimo wszystko; mimo, Że tydzień już (ponad) minął, a w przyszłym tygodniu to goście, a nie remonty, mimo to wyzwania nie porzucam.

Na pierwszy ogień poszedł przedpokój, bo stosunkowo niewiele trzeba włożyć w niego pieniędzy - musimy tylko półkę kupić. Przedpokój zaczęliśmy reorganizować latem - zlikwidowaliśmy ogromną szafę, która zajmowała dużo miejsca, a była mało pojemna, zbudowaliśmy garderobę na podeście piętro wyżej (o tym będzie innym razem, ale jestem z nas niesamowicie dumna!), razem z moją Musią przerobiłyśmy stolik kawowy z salonu na skrzynię na pościel i siedzisko do przedpokoju, a mój mąż zbudował blat, pod którym schowała się brzydka szafka na buty i kuweta. Niby jest dobrze, ale...

Na dziś wygląda to tak:

Wejście i mroczny kąt skrywający buty aktualnie używane, okrycia wierzchnie i - ku mojej rozpaczy - rower mojego męża. Ku rozpaczy, bo zajmuje dużo miejsca na schodach i utrudnia mi wychodzenie z domu razem z dziećmi. Ale nie bardzo mam pomysł gdzie moglibyśmy go przestawić...

Kąt koszmarno-poukładany...

Część poukładana - obita wewnątrz materiałem skrzynia na pościel, zamieniona przy pomocy ładnie ubranego starego materacyka z łóżeczka i dwóch poduszek w wygodne siedzisko. Koszyk piknikowy latem służy nam zgodnie z przeznaczeniem, jesienią stał się miejscem, w które chowam znalezione na dole zabawki dzieci, które przy najbliższej okazji trzeba zanieść do ich pokoju na górze.

A tu część koszmarna - rowerek mojego synka, kij, który ma zawisnąć na ścianie i drzwi od szafy, które magicznym sposobem mają zmienić się w parawan plus masa różnych rzeczy mojego męża... I suszarka, na którą chwilowo nie mamy miejsca - wcześniej stała za szafą.

A tu jeden z dziwnych kawałków mojego przedpokoju - przedkuchennik. Wystrój ma już kuchenny (jabłko-menu na ścianie). Ma tu być mały, składany stolik (leży na podłodze), a krzesło ma być wieszane na ścianie, ale jakoś nie mamy nabożeństwa żeby to zrobić... Miotły i deska do prasowania też potrzebuje kawałka miejsca, mam nadzieję, że dogadają się z suszarką na pranie...

Galeria ścienna, która niby jest w porządku, ale jak się ktoś przyjrzy to zobaczy, ze mamy... KWIECIEŃ na kalendarzu.

A tu w galerii mam dziurę, bo mi się wena skończyła.

No i kocio-toaletka zrobiona w drugim dziwnym miejscu czyli przedłazienniku. Pod blatem ma być zasłonka, żeby ani kuwety, ani tej ohydnej, ale jakże pojemnej szafki nie było widać. I lustro trzeba powiesić.

Co mamy do zrobienia?

  • powiesić zasłonkę pod toaletką,
  • powiesić lustro nad toaletką,
  • powiesić lustro duże na ścianie (już kupione),
  • powiesić stolik,
  • powiesić haki na krzesło,
  • zrobić parawan,
  • posprzątać koszmarny kąt,
  • powiesić półkę (jeszcze nie kupioną, na tej pustej ścianie nad skrzynią)
  • uaktualnić i uzupełnić galerię,
  • powiesić kij.
To na pewno. Poza tym myślę o jakiejś lepszej organizacji w mrocznym kącie przy drzwiach. I jeszcze potrzebna mi półeczka nad toaletką, bo mi się skrzyneczki nie mieszczą. 

W zasadzie nie jest tego dużo... Ale zabrać się za to, uch. Jakoś nam nie wychodzi. Trzeba się jednak spiąć, bo już nie mogę na ten przedpokój patrzeć. Szczególnie na koszmarny kącik :)

Damy radę!

środa, 23 września 2015

Wszystko zaczyna się jesienią...

Jesień jest piękna. Kocham jesień. I naprawdę wszystko zaczyna się jesienią!

Jesienią zaczęło się moje życie, bo urodziłam się w październiku.
Jesienią zaczyna się szkoła, a wraz z nią zaczęły się przyjaźnie, które trwają.
Jesienią po raz pierwszy wyprowadziłam się z domu - jak wyjechałam na studia.
Jesienią zaczął się najważniejszy w moim życiu związek - ten z moim mężem. I choć ślub wzięliśmy w kwietniu, 17 października to nasza pierwsza, ważniejsza dla mnie rocznica.
Jesienią zaczęłam pisać bloga (nie tego, poprzedniego, ale ciągłość jest)
Jesienią wyjechałam z Polski i zaczęłam nowe życie na emigracji.
Jesienią dowiedziałam się, że zostanę mamą po raz pierwszy.

Na bloga też wracam jesienią. I mam dla Was piosenkę, moją ulubioną, jesienną:


Nawet mam dla Was całą jesienną playlistę, możecie ja znaleźć TU. Piosenki są nie tylko o jesieni, ale jakos mi się tak jesiennie kojarzą.

I mam dla Was mój nowy, zaczęty właśnie dziś, pierwszego dnia jesieni, instagramowy projekt:


A co będzie na blogu? Coś się pewnie zmieni. Na pewno będzie więcej o wnętrzach, bo to ostatnio mój główny nurt zainteresowań ;) Ale będzie też to co już znacie: moje codzienne życie, trochę moich dzieci i moich przemyśleń, czasem jakaś moja radosna twórczość. Zniknie mój projekt Blogiem dookoła świata, bo już pół zawaliłam, a moje dzieci są jeszcze ciut za małe na niego. Być może wrócę do niego w przyszłym roku. Za to będzie mój nieoczywisty przewodnik po Londynie, bo stwierdziłam, że mieszkanie w jednej z największych stolic Europy i jednej z największych atrakcji turystycznych zobowiązuje. I co jeszcze? Się zobaczy. Mam nadzieję, że będzie ciekawie i będziecie chcieli znów mnie czytać.

Do napisania!