poniedziałek, 17 sierpnia 2009

17

Nie zauważyłam.
10.
A ja nie zauważyłam.
Zajęta.
Za bardzo.
Przepraszam.

Nic nie powiedziałeś?
Czemu?

Nie zauważyłam.
Zdziwiłam się strasznie.
Że nie zauważyłam.

Ale jutro się spotkamy.
Ty, ja i Mendelejew.
Siedemnastkowy.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Pralka

Zepsuła nam się pralka. Zachorowała na popuszczanie. A ponieważ była już stara i nigdy się nic nie psuło stwierdzono, że teraz jak już zaczęło to popsuje się wszystko po kolei i nie ma co naprawiać, lepiej kupić nową.

I zakupiono. Pralko-wirówkę. Bo Musia lubi prać bardzo.

W związku z tymże zakupem mieliśmy wczoraj niezapomniane przeżycia.

Zaczęło się już na schodach, kiedy to razem z moją siostrą wracałyśmy ze spaceru i zastanawiałyśmy się co tak śmierdzi, i czy aby przypadkiem nie z naszego mieszkania. Okazało się, że niestety z naszego. Śmierdziała mianowicie resztka wody, która się wylała ze starej pralki. Ale szczęśliwie stara była już wyniesiona, a w łazience stała nowiutka, śliczna wiróweczka.
Wiróweczka wzbudziła szereg emocji.

Na przykład Tate, który automat obchodzi wielkim łukiem, a jedyne jego pranie za mojego życia jakie wykonał charakteryzowało się tym, że pomieszał białe firanki z czerwoną zasłonką i dodał tyle proszku, że piana (we wdzięcznym różowym kolorze) wylewała się górą jak w filmach z wielką ochotą zabrał się za wlewanie i wylewanie wody - został Pierwszym Pomocnikiem Pralniczym w skrócie PPP.

Mikołajek natomiast patrzył na piorące się rzeczy jak na najciekawszą reklamę z pieskiem w roli glównej, który to piesek robi "bam!".

A Musię ogarnęła euforia. Wyprała wszystko. A w związku z zepsutą wcześniej pralką trochę się tego nazbierało. W całej łazience i połowie przedpokoju poukładane były odpowiednio dobrane kolorystycznie kupki ciuchów. Potem mokre leżały we wszystkich miskach, w umywalce i w brodziku. I w ogóle nie przeszkadzało jej to, że ja usiłuję się wykąpac a ona przywaliła mi klapki brudnymi ubraniami, a potem, że chciałabym spłukać maseczkę z włosów. Jak Musia pierze to nie ma mocnych. (Klapki odszukałam, na spłukanie włosów zrobiła mi minimum miejsca, dobra mamusia z niej.)

Ale:
Dzieki temu, że mamy pralkę nieautomatyczna nie muszę prać staników w rękach, bo "żeby mi się nie zniszczyły".
I mam wszelkie ciuchy, o których tylko pomyślę... CZYSTE!!!
Taka pralka to tlenek węgla normalnie.