piątek, 29 października 2010

Zielono mi, wyzwaniowo...

Odkryłam dziś wyzwanie. I akurat się złożyło tak, że mam coś zielonego, zrobionego niedawno, czego jeszcze nie zdążyłam opublikować.

Taki album:



Zapinany na zameczek, który wydłubałam z pudełka słomiano-wiklinowo-jakiegoś starego co mi się znudziło:



I otwierany od środka, na dwa różne boki. Troszku ze środka:






A na okładce, na samym końcu, umieściłam informacje na temat tego, gdzie były robione zdjęcia:



Album jest dość minimalistyczny, całe jego dodatki to zembossingowane stempelki. I spełnia całkowicie warunki wyzwania, zameczka i kółeczek jest cały zielony, nawet na zdjęciach przeważa zieleń.

Lubię robić na zielono. Bardzo.

czwartek, 28 października 2010

O tym jak ciąże niektórych wpływają na unikanie losu kinderpunka przez innych niektórych.

Mam siostrzenicę. Znaną jako Lelusia (w wykonaniu jej młodszego brata) albo po prostu Rela. Jakiś czas temu Relka stwierdziła, że chce być punkiem. Zrobiłam więc jej serię wykładów na temat sznurówek i anarchii, kupiłam arafatkę (wcześniej mi podkradała), jej mamusia a moja siostra obiecała jej glany jak tylko przestana jej rosnąć nogi, czyli około urodzin, Doń zakupił jej koloryzujący lakier, żeby jej zrobić irokeza na próbę (co nie doszło jak na razie do skutku. Jeszcze.), cierpliwie pożyczałam jej czterech par własnych trampków i się jakoś toczyło. Spodnie podarła sobie sama.

A potem zaszłam w ciążę. I się okazało, że:

- nie mogę nosić moich kochanych kraciaków, bo mi się niektóre części ciała nie mieszczą.
- nie mogę nosić mojej skórzanej kurtki, bo mi się na brzuchu nie dopina.
- nie mogę nosić glanów, bo sa za ciężkie i dostaje zadyszki.

I tak przez najbliższe dwa lata, czyli czas ciąży (brzuch) i małego dziecka (dzidziuś plus kosmiczny biust)

W związku z tym glany, skórzana kurtka i kraciaki przeszły na Relę. W spadku. Po ciężarnej. Ponieważ Relka punkowatość ma we krwi to nie sądzę, żebym za dwa lata chciała to z powrotem - raczej kupię sobie nowe. A Reli zostaną: kraciaki, glany, skórzana kurtka, dwie arafatki, podarte dżinsy...

I uniknęła losu kinderpunka, który nosi nowe dżinsy (docelowo podarte łachmany), nową, błyszczącą skórzaną kurtkę (docelowo zmatowiała i wytarta) i nowe glany (docelowo zdeptane i podrapane). Ona ma wszystko właśnie takie jak ma być - po weteranie.

czwartek, 21 października 2010

Skakanie

Mil: Niko, nie skacz!
Niko: Ja nie bam!
Mil: Nie skacz, bo spadniesz.
Niko: Ty bam.
Mil: Ja nie spadnę, bo nie skaczę.
Niko: Boiś?

piątek, 15 października 2010

Bo nie tylko ja jestem w ciąży.

Jeszcze moja koleżanka jest. Tylko ona jest już bardziej, to jej w prezencie zrobiłam taki oto album, dla dzidziusia:
















środa, 13 października 2010

Że jestem w ciąży

No jestem. I robię sobie, miesiąc po miesiącu album ciążowy. Tak oto na razie wygląda - z kociczką:



Sam:


I w środku:




Dalej jeszcze nie ma, bo zaczęłam być w ciąży całkiem niedawno :)

wtorek, 12 października 2010

Ciążowo

Mam ciążę. I ta ciąża mi wystaje. Co jest dziwne, bo to dopiero ósmy tydzień i w zasadzie jeszcze nie powinna. A wystaje. Taka kulkowata. I spada mi jak leżę na boku w łóżku. Śmieszna taka ciąża jest.