Przez ten czas dorobiliśmy się dwójki dzieci, dwóch kotów (w zasadzie trzech, ale trzeciego czyli pierwszego nam ukradli - nie dopuszczam myśli, że uciekł od nas, bo kilka razy wychodził i zawsze wracał, ani myśli, że coś mu się stało - na pewno żyje i ma się dobrze, i za nami tęskni!), kilku gier, kilkunastu albumów ze zdjęciami, kilkudziesięciu książek, paru sprzętów domowych - w tym łóżka w rozmiarze lotniskowca, pojazdu dwukołowego typu rower (Żuru), aparatu fotograficznego typu lustrzanka (ja), pięciu figurek obrazujących etapy naszego wspólnego życia (ja - w ramach prezentów od męża na różne okazje. Ma jeszcze trzy zaległe) i masy szczęścia.
I to jest nasza Victoria.
Muszę przyznać, że niby taki niedługi staż, a Wy już całkiem sporo się dorobiliście! :-)))
OdpowiedzUsuńGratulacje!
I kolejnych wspaniałych wspólnych lat i jeszcze większego wspólnego dorobku! ;-)
Gratuluję! niezły dorobek. Ja ze swoim W. jestem 17 lat i się ani jednego kota nie dorobiliśmy. A dwa żółwie to ja w posagu wniosłam ;)
OdpowiedzUsuńJej, ja kilkanaście lat dorabiałam się dwójki dzieci i lustrzanki, a rower, łóżko gigant i figurki dopiero przed nami. Za następne kilkanaście... Kotów nie planujemy, mamy ogrodowe z pchłami
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
najsłodsze życzenia to po pierwsze, bardzo wzruszające jest to gdy ludzie kochają się też mimo upływu lat, a po drugie doceniając Twoją pasję, nominowałam Cię do wyróżnienia Libster, więcej informacji na moim blogu kobieta kuchenna.blogspot.com pozdrawiam radośnie
OdpowiedzUsuńPiękny dorobek. Ten materialny, a przede wszystkim nie-materialny ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na kolejne lata.
Załącznik dobrałaś idealnie - uwielbiam Ryśka ;)
Grali nam to na wejście do kościoła :)
Usuń