Ja nie mam biurka. Biurko ma mój mąż, stoi na nim komputer i możecie je zobaczyć tu.
Ja mam za to skrapownię. I to jaką! A ponieważ każda okazja jest dobra, żeby się pochwalić to się będę chwalić - szczególnie, że wczoraj akurat na niej posprzątałam, bo goście mają przyjść. Zwykle panuje tam raczej - hm, hm... - twórczy nieład, że tak użyję metafory, choć bardziej pasowałoby kolokwialne określenie przybytku rozkoszy. Albo będę chwalić raczej twórców, znaczy mojego Ojca i Męża.
Skrapownia ma wysokość stołu barowego - w zamierzeniu po to, żeby mi dzieci nie kradły nożyczek i innych niebezpiecznych przedmiotów, co oczywiście jest bez sensu, bo mój Syn po a) potrafi wejść na barowe krzesełko (zejść już nie potrafi), a po b) nawet jakby nie potrafił to zawsze są inne krzesełka i wystarczy je przysunąć i na nich stanąć. Na szczęście Syn grzeczny jest i jak zabraniam ruszać niebezpiecznych przedmiotów to nie rusza. Zadowala się guziczkami, którymi daję mu się pobawić jak skrapuję. I tu przydaje się wysokość barowa, bo on bawi się siedząc na jedynym barowym krzesełku, a mnie na stojąco obok niego też jest wygodnie. No i szybciej polecę do Luli jakby czegoś (mnie) potrzebowała jak stoję niż jakbym siedziała, prawda. Wojtuś po prostu dba o młodszą siostrę.
Nad blatem skrapowni wisi tablica magnetyczna obramowana przybornikiem dżinsowym (projekt - ja, wykonanie - Musia). To "Łał" to nie jest zachwyt nad moją pracownią, tylko kupiłam sobie kredę i sprawdzałam czy naprawdę da się nią pisać po tych magnesach co sobie kupiłam wcześniej... Dało się.
No i przechodzimy do sedna, czyli do tematu dzisiejszego:
- kieliszek, który służy mi jako świecznik,
- pin-upowy kalendarz, z którego kartki odrywam średnio raz na miesiąc bo tak często mi się przypomina (ale przynajmniej mam dużo ładnych obrazków teraz!),
- trampki po misiu, które dostałam od Siostrzenicy mojej, a które służą mi do przechowywania długopisów i ołówków,
- pudełko oklejone dżinsem (żeby się nie żarło z resztą wystroju), zawierające wszystkie małe rzeczy typu temperówka, gumka do mazania i spinacze.
cudny jeansowy przybornik! Musia mistrzyni :)
OdpowiedzUsuńJakie świetne biurko. :D
OdpowiedzUsuńTe trampki i dżinsowe kieszonki na przydasie podręczne rekompensują małą ilość miejsca. Fajnie masz
OdpowiedzUsuńAle tam jest dużo miejsca!
Usuńmoje łokcie potrzebowałyby więcej ;)
UsuńWięcej niż Mila? Niemożliwe ;)
UsuńSuperowa Twa skrapownia;)
OdpowiedzUsuńSuper miejsce i jak ładnie wszystko wygląda :) o porządku nie wspomnę - pięknie :)
OdpowiedzUsuńPorządek to tylko na intencje gości, zwykle wygląda tam zupełnie inaczej.
UsuńNieważne jak wygląda, ważne, że wiesz co gdzie leży.
UsuńDokładnie istotne że wiesz gdzie co jest :))
UsuńAle super organizer! I te trampeczki....
OdpowiedzUsuńI teraz nie wiem czego Ci zazdrościć? Czy samej scrapowni czy zdolnego Ojca i Męża, czy pomysłu ogólnie? :)
OdpowiedzUsuń