piątek, 13 września 2013

Mrożąca krew w żyłach historia komputerowo-biurkowa.

Jakieś dwa miesiące temu nasz ukochany syn (lat dwa) potraktował nam laptopa pełną butelką wody... W związku z tym laptop był umarł śmiercią tragiczną, a my musieliśmy kupić sobie komputer. Mój mąż się uparł i kupiliśmy skrzynkę.

Skrzynka jest o tyle gorsza od laptopa, że nie da się jej postawić byle gdzie... Więc trzeba było kupić biurko. Ale ze względów finansowych i dlatego, że żadne nam się nie podobało, kupiliśmy najtańsze - na na razie. Najtańsze funkcjonowało dość dobrze - można było postawić na nim komputer i przy nim usiąść normalnie (przed zakupem biurka monitor, klawiatura i myszka stacjonowały na komodzie, więc tam ciężko było usiąść...) Niestety, ze względu na to, że to była najtańsza opcja, nie posiadało żadnego miejsca do przechowywania czegokolwiek. Ot, blacik i nogi. Wiec wszystkie rzeczy mojego męża nadal mieszkały w mojej skrapowni, co wcale mi się nie podobało. Aż pewnego dnia wracając ze sklepu, pod płotem sąsiadów zobaczyłam biurko...

Tu mała dygresja - w Wielkiej Brytanii funkcjonują tzw. wystawki. Ludzie po prostu wystawiają na ulicę rzeczy, które nie są im już potrzebne: meble, naczynia, artykuły dla dzieci. I można je sobie wziąć.

Biurko było prawie idealne: odpowiednio duże, odpowiednio proste, z trzema szufladami. Tylko kolor miało jakiś taki... Ale - kolor akurat zawsze można zmienić. Więc wysłałam mojego męża po NASZ nowy mebel, mąż przyniósł, kupiliśmy farbę, odrapaliśmy i pomalowaliśmy. I mamy:


Chwilowo jest smutne i samotne, nawet krzesełka nie ma do towarzystwa, tylko czasem w odwiedziny przychodzi do niego krzesełko od stołu, ale to się zmieni... Już wkrótce!

13 komentarzy:

  1. E, no ładne biurko. Ale rzeczywiście smutne i samotne. Może jakieś maki mu domaluj? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja nie mówiłam już, że to jest biurko mojego Męża? Jak maki? Chyba czołgi...

      Usuń
  2. Jak czołgi? Kolorystycznie nie pasuj/ą. A, poza tym, myślisz, że biurko będzie weselsze z czołgami????

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten ból komputera stacjonarnego. Biurko przypomina trochę Malm z Ikei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No też tak właśnie obstawiam, ale jakieś starszego typu, bo aktualne nie mają trzech szuflad :)

      Usuń
  4. "Skrzynka jest o tyle gorsza od laptopa, że nie da się jej postawić byle gdzie..."
    Tak, ale laptop szybciej spada na podłogę. Poza tym na laptopie piwa/wina/herbaty nie postawisz. A na skrzynce już i owszem.
    A co do czołgów to jak dla mnie to całkiem w dechę pomysł jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja krakowskim targiem proponuję gitary, i będzie grało...

    OdpowiedzUsuń
  6. a w dechę,to gwoździe lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  7. znaczy gwoździe, ale to Rudym 102...

    OdpowiedzUsuń
  8. To może od razu drut kolczasty. I zasieki jak malowane :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomysł racjonalizatorski: ja z jednej strony namaluję czołgi, Mila z drugiej namaluje maki, a w połowie podzielimy je zasiekami z drutu kolczastego i gwoździ. I jak się wam podoba?

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)