W tym miesiącu mija 10 lat odkąd poznałam moją Donę.
Spotkałysmy się w pierwszej klasie liceum, o dziwo, wcale nie pierwszego września. Tylko gdzieś w połowie. Dona przyszła do nas (haha) zamiast chłopaka, który zmienił zdanie co do chodzenia do szkoły jako takiego. początkowo nawet jej za bardzo nie lubiłam...
Ja to ta w czerwonej bluzce, trzecia od prawej w drugim rzędzie od góry, Dona obok mnie, druga od prawej. |
Zmieniło się to w trzeciej klasie - połączył nas W-F, a raczej jego brak, bo obie miałyśmy całoroczne zwolnienie (ach, jaka dokuczliwa może być alergia na roztocza!). Coś musiałyśmy robić, jak już razem siedziałyśmy trzy godziny tygodniowo, skazane na siebie jakby nie było. Wiec słuchałyśmy porządnej muzyki. Dona przynosiła i mnie uczyła, czego słuchać należy, a czego niekoniecznie. Discmana (co za czasy!) odpalałyśmy też w piatki na przerwach, kiedy z głośników leciało techno.
Tu znów w czerwonej bluzce, ale chyba innej, w środkowym rzędzie, druga z lewej. Dona nade mną, trzyma mi rękę na ramieniu. |
Najpierw pierwszy Dony Londyn, kiedy to przyjechałam na rok do mojej Siostry, a Dona do mnie w odwiedziny:
I jakieś koncerty w Kato, gdzie studiowałam ja:
Mój ślub i Dona jako moja osobista wizażystka (z wykształcenia kosmetolog, wtedy):
I po ślubie:
Potem drugi Dony Londyn (tych zdjęć mam akurat dużo... Ograniczałam się!), kiedy to Dona zaplotła mi dready:
O, tu jeszcze bez dreadów... |
A tu już są! |
No i moje wizyty w Polsce - ciążowa:
I z półrocznym Wojtusiem (bez Wojtusia na zdjęciach...):
Te ostatnie zdjęcia to jest rok 2011 - nowszych nie znalazłam. Jakoś się później przestałyśmy razem fotografować. Trzeba nadrobić. Mam nadzieję Doń, ze już wkrótce!
Bardzo Wam takiej przyjaźni zazdroszczę, moje skończyły się po liceum niestety.
OdpowiedzUsuńP.s. Piękna suknia ślubna, a szczególnie ta koronka.
Jest czego zazdrościć, oj jest :) Suknia ślubna wymarzona, wypatrzyłam ją na samochodzie firmowym w pierwszej klasie liceum a potem trafiłam na nią całkiem przypadkiem.
UsuńAch, świetnie czyta się takie historie. Jejku, jaka ja ostatnio płaczliwa... Wzruszyłam się... A Dona ma przepiękne i niesamowite oczy! I zajebiście wyglądałyście w dredach. Fajne babki jesteście!
OdpowiedzUsuńDona w ogóle jest piękna i wrednie cudownie wychodzi na wszystkich zdjęciach, za co jej nienawidzę :D i dready znów robi...
UsuńPotwierdzam, jest piękna i pięknie wychodzi, i jej za to nienawidzimy ;)
UsuńMila, jak Tobie jest pięknie w dredach! Musisz to powtórzyć, koniecznie!
OdpowiedzUsuńNa stałe na pewno nie - za dużo roboty dla Dony, bo ja po dwóch miesiącach wymiękam. Ciężkie toto. Może zrobię ściągalne.
UsuńJa mimo wszystko polecam sie na przyszłość ;P
UsuńHehe cudowne podsumowanie ;D
OdpowiedzUsuńPrawda?
Usuń