niedziela, 15 września 2013

Dekada

Uwaga, notka zawiera zdjęcia z nieocenzurowanymi twarzami, mogę za to zginąć tragicznie.

W tym miesiącu mija 10 lat odkąd poznałam moją Donę.

Spotkałysmy się w pierwszej klasie liceum, o dziwo, wcale nie pierwszego września. Tylko gdzieś w połowie. Dona przyszła do nas (haha) zamiast chłopaka, który zmienił zdanie co do chodzenia do szkoły jako takiego. początkowo nawet jej za bardzo nie lubiłam...

Ja to ta w czerwonej bluzce, trzecia od prawej w drugim rzędzie od góry, Dona obok mnie, druga od prawej.

Zmieniło się to w trzeciej klasie - połączył nas W-F, a raczej jego brak, bo obie miałyśmy całoroczne zwolnienie (ach, jaka dokuczliwa może być alergia na roztocza!). Coś musiałyśmy robić, jak już razem siedziałyśmy trzy godziny tygodniowo, skazane na siebie jakby nie było. Wiec słuchałyśmy porządnej muzyki. Dona przynosiła i mnie uczyła, czego słuchać należy, a czego niekoniecznie. Discmana (co za czasy!) odpalałyśmy też w piatki na przerwach, kiedy z głośników leciało techno.

Tu znów w czerwonej bluzce, ale chyba innej, w środkowym rzędzie, druga z lewej. Dona nade mną, trzyma mi rękę na ramieniu.
Więcej zdjęć z liceum się nie zachowało. A nie jestem pewna czy w ogóle jeszcze jakieś wspólne miałyśmy... Wiec teraz będzie wybór zdjęć naszych z czasów już policealnych - okrojony zakupywaniem nowych komputerów i formatami wykonywanymi na starych.

Najpierw pierwszy Dony Londyn, kiedy to przyjechałam na rok do mojej Siostry, a Dona do mnie w odwiedziny:






Nasze czasy studenckie, juwenalia w Nysie, gdzie studiowała Dona:







I jakieś koncerty w Kato, gdzie studiowałam ja:





Mój ślub i Dona jako moja osobista wizażystka (z wykształcenia kosmetolog, wtedy):



I po ślubie:



Potem drugi Dony Londyn (tych zdjęć mam akurat dużo... Ograniczałam się!), kiedy to Dona zaplotła mi dready:

O, tu jeszcze bez dreadów...

A tu już są!








No i moje wizyty w Polsce - ciążowa:


I z półrocznym Wojtusiem (bez Wojtusia na zdjęciach...):




Te ostatnie zdjęcia to jest rok 2011 - nowszych nie znalazłam. Jakoś się później przestałyśmy razem fotografować. Trzeba nadrobić. Mam nadzieję Doń, ze już wkrótce!

10 komentarzy:

  1. Bardzo Wam takiej przyjaźni zazdroszczę, moje skończyły się po liceum niestety.
    P.s. Piękna suknia ślubna, a szczególnie ta koronka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest czego zazdrościć, oj jest :) Suknia ślubna wymarzona, wypatrzyłam ją na samochodzie firmowym w pierwszej klasie liceum a potem trafiłam na nią całkiem przypadkiem.

      Usuń
  2. Ach, świetnie czyta się takie historie. Jejku, jaka ja ostatnio płaczliwa... Wzruszyłam się... A Dona ma przepiękne i niesamowite oczy! I zajebiście wyglądałyście w dredach. Fajne babki jesteście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dona w ogóle jest piękna i wrednie cudownie wychodzi na wszystkich zdjęciach, za co jej nienawidzę :D i dready znów robi...

      Usuń
    2. Potwierdzam, jest piękna i pięknie wychodzi, i jej za to nienawidzimy ;)

      Usuń
  3. Mila, jak Tobie jest pięknie w dredach! Musisz to powtórzyć, koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stałe na pewno nie - za dużo roboty dla Dony, bo ja po dwóch miesiącach wymiękam. Ciężkie toto. Może zrobię ściągalne.

      Usuń
    2. Ja mimo wszystko polecam sie na przyszłość ;P

      Usuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)