Wprawdzie mam to skrapowanie utrudnione, bo do nadal nie mam stołu, ale czasem mi się zdarza. Na pełny etat skrapowniczy wrócę, ja urządzę sobie skrapownię. Albo chociaż jak kupimy stół.
Tymczasem jak bardzo potrzebuję to skrapuję na stoliku typu LACK - tak taki mały z IKEi. Na szczęście mam małe potrzeby, bardziej zajmują mnie inne rzeczy.
Ale raz potrzebę miałam, a było to jeszcze przed urodzeniem Lusi - mianowicie szłam na podwójne baby shower - własno-cudze. No i musiałam zrobić kartkę i pudełko na prezent. Ten cudzy oczywiście. Teraz sobie wyobraźcie mnie - metr siedemdziesiąt plus dziewiąty miesiąc ciąży (a przytyłam sporo i dużo mi jeszcze po pierwszej zostało), siedzącą na dziecięcym stołeczku MAMUT (made by IKEA, wytrzymał), przy stoliku LACK. Już się obśmiali? No to teraz popatrzcie co mi się udało w takich warunkach wykonać.
Pudełko - zawierało ubranko dla dzidziusia (wbrew pozorom - dziewczynki, Noemi. Bo ja tak po krakowsku :D) i coś pachnącego dla mamusi:
A tu mamy piękny przykład recyclingu - białe zapięcie z obrazkiem smoczka odzyskałam ze starego stanika do karmienia... Bo wydało mi się urocze. |
I karteczka. Nie lubię robić kartek, więc jak już robię to muszą być wyjątkowe. Zwykłe nie wchodzą w grę:
Przykład na to, że robota lubi głupiego - ponieważ serduszkowa koroneczka była prosta musiałam każde serduszko odcinać i przyklejać osobno - bo sobie wymyśliłam półokrągły kołnierzyk! |
Cały komplet prezentował się tak:
_________________
Przy okazji witam nowych obserwatorów :) Moja lista blogów odwiedzanych też się wydłużyła - teraz będę pół życia spędzać na czytaniu tego co piszecie :)