czwartek, 17 lipca 2014

Pokolenie Harry'ego Pottera

W ramach wyzwania blogowego Uli piszemy dziś o ulubionych. Ma to być ulubiona książka/album muzyczny/film, do których lubię wracać.

Harry Potter nie jest moją ulubioną książką. Jest wiele takich, które lubię bardziej, na przykład trylogia o Tatianie i Aleksandrze Paulliny Simons, Chłopcy z placu Broni, Opowiesci z Narnii, Córka czarownic czy Czerwony namiot...

Tym bardziej Harry Potter nie jest moim ulubionym filmem - jedynie niektóre części w ogóle uważam za znośne. Dużo bardziej lubię na przykład Skazanego na bluesa, Amelię, Co gryzie Gilberta Grape'a.

Co do muzyki to całkiem inna historia, ale też mogłabym wymienić kilka albumów, które darzę szczególną sympatią - choćby Hipertrofia Comy albo Nieprzygoda Happysadu. Albo !TO! Strachów. I jeszcze domowa płyta Domowych Melodii.

Więc dlaczego Harry Potter?

Zaczęłam go czytać jak miała ukazać się w Polsce czwarta już cześć. Musiałam nadrobić, ale szybko mi poszło. Miała 14 lat, tak ja Harry, Ron i Hermiona. A potem...

Potem dorastałam razem z nimi. Przed ukazaniem się każdej kolejnej książki i przed premierą każdego kolejnego filmu czytałam cała serię.



Czasem w poprawnej kolejności, czasem od końca do początku. Za każdym razem sprawiało mi to ogromną przyjemność. I dalej sprawia.

Zastanawiałam się w jakim byłabym domu (Ravenclaw!), jaką miałabym różdżkę, jaki byłby mój ulubiony przedmiot (eliksiry. Mówiłam, że kocham gotować :D), jaki wybrałabym zawód.

Do tej pory raz na jakiś czas robię sobie maraton - czytam wszystkie części książki i oglądam wszystkie filmy.

Jestem z pokolenia Harry'ego Pottera i jestem z tego dumna.