poniedziałek, 27 grudnia 2010

Bycie cieżarówką.

Ciężkie jest życie ciężarnej. Na przykład dziś, ja, ciężarna, postanowiłam kupić sobie spodnie ciążowe. Trzaby już, wszak to piąty miesiąc a w genach po mamusi dostałam ciążowy brzuch rozmiarowo odpowiadający piłce gimnastycznej, więc mnie normalne spodnie w ten wyżej wymieniony cisną. I mi się dziecko gniecie, jeszcze się pomarszczy.

Więc poszłam zakupić. Zabrałam siostrę i ziu - do sklepów. Ale, ale! Wczoraj zaczęły się największe w roku wyprzedaże. Fajnie niby, bo można kupić za połowę ceny. Tylko, że jak widzę wyprzedaże, szczególnie w takim jednym sklepie, w którym - według internetu - powinno być zatrzęsienie spodni ciążowych, to zdaje mi się, że można kupić i kupuje się tam za pół ceny to czego normalnie nie chciałoby się nawet za darmo. Banda wielkich murzynek, z których każda łapie cokolwiek - byleby tylko coś kupić na wyprzedaży, niezależnie od rozmiaru i leci do kolejki kończącej się przy drzwiach sklepu, po drodze wpadając na inne wielkie murzynki i pokrzykując na nie, po to by przy kasie zapłacić pół ceny i wyjść zadowolonym z udanych zakupów.

Czadowo.

Prócz niezapomnianych wrażeń nie spotkało nas nic ciekawego, godnego zakupu.

Ubrań dla ciężarnych nie było w ogóle.

Potem poszłyśmy do drugiego sklepu. W którym kolejka stała w drugą stronę. Równie urocza. Spodnie były jedne. Typu dżinsowe leginsy. Więc wlazłam grubej murzynce do koszyka - bo nie zareagowała na moje miłe "I'm sorry", mruknęłam pod nosem brzydki wyraz i wyszłam.

Potem poszłyśmy do sklepu numer trzy, w którym nie było kolejki. Nie było też pół ceny. Za to były spodnie ciężarowe. Za to głównie rozmiary 36 lub 48. A jak już przyjemne dla mnie 42 to na konusa.

I ja się pytam - czy moja matka nie mogła nie mogła za konusa wyjść. Sama jest, że się tak wyrażę, niewysoka, to musiała od razu brać takiego co miał prawie dwa razy tyle co ona? Ja go lubię, tego mojego ojca, bardzo nawet, o czym świadczy fakt, że mój mąż ma niemal taki sam charakter, ale czy on z takim samym charakterem nie mógłby być ciut niższy? Albo przynajmniej mieć dłuższy korpus i krótsze odnóża? A nie się głównie z nóg składa i ja przez to tak samo? I wszystkie spodnie sięgają mi do połowy łydki! I normalnie jeszcze można coś znaleźć, bo spodni dużo jest, ale spodni dla ciężarówek to tyle co kot napłakał!

Kupiłam w końcu. Z wielkim trudem i wielką pomocą starszej siostry znalazły się nawet dwie pary. Co ciekawe jedne rozmiar 40, drugie rozmiar 44. Na tę samą dupę (moją) i w tym samym sklepie. Ale co się namarudziłam to moje.

3 komentarze:

  1. To było niezapomniane przeżycie, te zakupy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po a): serdecznie dziękuję, żeś mnie nie nazwała konusem.
    Po b):rozmiar 40 i 44 dają po ewolucjach matematycznych przyjemny dla ciebie 42.
    Po c): wrażenia z zakupów na wyprzedażach- bezcenne.
    Po d) ale tę piłkę gimnastyczną mogłaś mi darować!
    Przynajmniej nie będziesz musiała "podkreślać"rękami, że jesteś w ciąży żeby Ci ktoś zechciał miejsca ustąpić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ciekawe u mnie nawet "podkreślanie" rękami nic nie dało... I gdzie tu sprawiedliwość?

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)