poniedziałek, 18 maja 2015

Cieszmy się

Moja Musia ma dziś urodziny. Okrągłe, sześćdziesiąte.



To, że to akurat 60 lat nie ma większego znaczenia. Znaczenie ma to, że miałam wczoraj, dziś lub jutro wsiadać w samolot i do niej lecieć... No dobra, nie całkiem do niej, tylko na ślub Dony, ale przy okazji tego ślubu, który odbywa się w bardzo dobrym terminie, miałam być w Polsce podczas jej urodzin, imienin i podczas Dnia Matki. I miałam jej upiec tort. Nie lecę, bo mój Żuru nie dostał urlopu na interesujący nas termin. Ktoś był szybszy.

No nic, cóż zrobić. Dzieci wprawdzie nie chciały odśpiewać Babci ani Sto lat ani Happy Birthday, ale za to Wojtek narysował tort (i podpisał! A jak zadanie domowe ma odrabiać, to nie umie i go rączki bolą!), a Lusia kwiatki (różowe), pogadaliśmy na skypie i było miło.

Dzisiaj byłam też w szkole. Ponieważ jestem na kursie, na którym uczymy się głównie mówienia, to większość czasu spędzamy podzieleni na pary i rozmawiamy. Dziś mieliśmy opowiadać drugiej osobie coś, co wcześniej przygotowywaliśmy. Moja para, Wahida dostała temat: ważna dla mnie osoba. Opowiadała o swojej mamie, która bardzo dobrze gotuje, ale nie znosi piec. Wahida rozmawia z nią codziennie przez telefon, ale na skypie widuje ją tylko mniej wiecej raz na tydzień, bo tylko wtedy, kiedy mama przyjdzie do jej siostry. Kiedy ostatnio z nią rozmawiała to jej nie poznała, tak bardzo zestarzała się przez tydzień. Wahida być może odwiedzi swoją mamę w przyszłym roku, poprzednio widziała się z nią kilka lat temu. Jej mama nie może jej odwiedzić.

Wahida jest z Afganistanu.

Popłakałam się na zajęciach.

Cieszmy się, że zobaczymy się w październiku, Mamusiu. Po prostu się cieszmy.

2 komentarze:

Powiedz mi co o tym myślisz :)