Pracuję w jakiejś cyberprzestrzeni. Odkryłam to wczoraj, jak w wyniku braku godzin w mojej kawiarni pracowałam w sąsiedniej, tej samej sieci. I jak mi się nudziło!
Bo tak. Moje Nero stoi sobie grzecznie koło stacji metra, między biurowcami. I od otwarcia, aż do pory kiedy już spisuje się co się zmarnowało, bo się skończył termin przydatności do spożycia, cały czas są ludzie. Jak ostatnio pewna Chinka spytała Rosy (szefowa) gdzie w okolicy jest inne Nero, bo u nas jest za duży tłok, a ona chciałaby sobie usiąść na spokojnie, to Rosa spojrzała na nią jak na ufo, bo akurat aż cztery stoliki były wolne, a przy ladzie stało tylko dwóch klientów, kiedy normalnie kolejka sięga drzwi, a usiąść nie ma gdzie. W związku z tym nie mamy czasu się nawet podrapać, a jak komuś uda się iść na przerwę, a nie tylko zabrać przysługującego jedzenia na wynos po skończeniu pracy to jest szczęśliwy.
W wczoraj... Puste stoliki, cisza... Niby tylko dwie ulice dalej a zupełnie inny świat. A jak powiedziałam jednej z pracujących tam dziewczyn gdzie pracuję zazwyczaj to ze zgrozą w oczach odpowiedziała "o my God..."
Ale lubię moje cybernero. Przynajmniej nie jest nudno :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz mi co o tym myślisz :)