Byłam - do dziś - święcie przekonana, ze w Europie, w XXI wieku panuje już jako-taka higiena. I nawet nie chodzi mi o to, że ludzie się myją (wystarczy się przejechać autobusem, żeby stwierdzić, że niekoniecznie...) - myślałam jedynie, że przy takim poziomie rozwoju coś takiego jak odprowadzanie nieczystości droga powietrzną na trasie okno-ulica nie ma już miejsca.
O jakże się pomyliłam! Dziś okazało się, że w ludziach zamieszkujących jedną ze stolic Europy zachodniej nadal drzemie człowiek renesansu. Niestety nie ten, który zgłębia tajniki wiedzy i jest w stanie wypowiedzieć się sensownie w każdej dziedzinie, ale ten, który zawartość nocnika wylewa przez okno. Jechałam sobie autobusem na górnym piętrze. Autobus zatrzymał się na przystanku. Patrzę na dach tegoż, a tam COŚ. Przyglądam się... Bardziej się przyglądam... Jeszcze bardziej się przyglądam... COŚ okazało się być zużytymi torebkami herbaty, które ktoś wyrzucał przez okno. Systematycznie - dużo ich było.
Określenie 'człowiek renesansu' stało się dla mnie mało pozytywne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz mi co o tym myślisz :)