wtorek, 21 lutego 2012

Smród

Mam odrobinę polskości w Wielkiej Brytanii. Myślałam, że to jest ściema o tym zwalnianiu albo doprowadzaniu do zwalniania się na własne życzenie po urlopie macierzyńskim... No ale nie jest. Myślałam, że mnie nie dotyczy, bo mieszkam w Londynie i pracuje w angielskiej firmie. No ale moja bezpośrednia przełożona jest Polką... No i dotyczy.

Szanowna pani A. robi wszystko, żeby mi utrudnić. Na szczęście jej bezpośredni przełożony już Polakiem nie jest. Jest Anglikiem. A brytyjskie prawo chroni matki dzieciom, bo Churchill stwierdził, że dzieci są przyszłością narodu.

Tylko się zastanawiam, czy naprawdę nie da się w żadnej sytuacji nie można uniknąć smrodu? Czy zawsze znajdzie się ktoś komu nie w smak jest załatwianie czegokolwiek polubownie? Ja chodziłam i prosiłam moją szefową o współpracę, o dogodne godziny, które mi się prawnie należą, o informowanie mnie o zmianach w grafiku, w końcu o załatwienie przeniesienia, jeśli nie chce ze mną pracować. Ona twierdzi, że już to, że nie każe mi pracować na popołudniową zmianę to jest pójście mi na rękę i to jak umawiałam się z poprzednim managerem już nie obowiązuje.

Ona nie chce się dogadać, ona chce zmianę której ja potrzebuje. I postanowiła wymusić na mnie pracę w godzinach, które nie odpowiadają mi ze względu na opiekę nad moim dzieckiem. Czy ja już wspominałam, że brytyjskie prawo chroni matki? No to chyba się przejedzie.

1 komentarz:

Powiedz mi co o tym myślisz :)