Obejrzałam film Miasto 44.
Mam osobiście lekkie skrzywienie historyczne na punkcie Powstania Warszawskiego. Nieduże - nie zacytuję się w książkach na ten temat relacjach i dziennikach, ale ogólnie jest mi on bliski, najbliższy z całej szeroko pojętej historii, za która nota bene nigdy szczególnie nie przepadałam. No ale akurat Powstanie Warszawskie mnie ciekawi. I smuci.
Wracając do filmu... Obejrzalam dawno temu Godzinę W, która pozostawiła niedosyt. Obejrzałam Pierścionek z orłem w koronie, który jest nudny. Obejrzałam Kanał, który mną wstrząsnął i w stanie tym trwam do dziś. Obejrzałam też Zakazane Piosenki, które temat traktują pobieżnie, bo nie o tym jest film.
Potem było długo nic.
A ostatnio wysyp. Najpierw ostatni sezon Czasu Honoru, który mnie usatysfakcjonowal. Potem Sierpniowe Niebo. 63 dni chwały, który nie był satysfakcjonujący, ale coś w sobie miał, chociaż głównie w scenach współczesnych oglądanych przez pryzmat powstania. Nie udało mi się jeszcze obejrzeć Powstania Warszawskiego, tego z kolorowanych autentycznych filmów, ale z racji tego, jaki to rodzaj filmu - wiem, że zawód nie wchodzi w grę.
No i Miasto 44... Będą spoilery.
Czy z heroicznej walki podczas tragicznego wydarzenia, które odcisnelo piętno na całym polskim społeczeństwie można zrobić film o braku moralności, zdradzie, zezwierzeceniu, niskich powodkach i dezercji?
Można.
I wystarczy dodać trochę efektów specjalnych typu deszcz latających ludzkich szczątków albo romantycznych scen typu pocałunek w zwolnionym tempie pod ostrzałem lub on i ona na wyspie na Wiśle patrzą jakie piękne ognisko płonie zamiast Warszawy i zbiera się pochwały.
Żeby nie było - ja nie uważam, że w czasie powstania to oni nie myśleli zupełnie o niczym prócz walk, a już najmniej o miłości i seksie. Na pewno myśleli, a biorąc pod uwagę okoliczności apokaliptyczne na mysleniu się nie kończyło, bo trzeba było korzystać póki się żyje. Ale dezeterujacy podczas jednych z pierwszych walk główny bohater, dezerterujaca, po to by go znaleźć jego dziewczyna, dowódca, który żąda zapłaty w naturze za wypisanie przepustki i dziki seks na zgliszczach w wykonaniu głównego bohatera i koleżanki jego dziewczyny - to dla mnie za dużo jak na jeden film o powstaniu.
Sytuację flmu mimo wszystko ratuje scena w kanałach, kiedy dziewczyna głównego bohatera wpada panikę, bo choć jest jak w horrorze to dobrze obrazuje co powstańcy musieli czuć, kiedy przedzierali sie pod ziemią pod odstrzalem, a także strasznie smutna scena radości po odstrzeleniu goliata z okna.
Sytuację moralności bohaterów ratuje ranny chłopak, który ściąga na siebie uwagę Niemcow, żeby jego kumpel mógł uciec. I Niemiec, który puszcza wolno głównego bohatera, bo wcześniej powstańcy się nim opiekowali, kiedy został ranny.
Trochę mało na plus. Cztery sceny za fabułę całkowicie nie do przyjęcia? Za mało.
Nie polecam.
Tyle czytalam o tym filmie, i wszystkich tak bardzo poruszyl, ze chyba musze go spod ziemi wyciagac i zobaczyc. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńWe mnie poruszył głównie część mózgu odpowiedzialną za irytację...
UsuńZupełnie nie moja bajka. Zupełnie
OdpowiedzUsuńMoja, jak się okazało, również nie.
UsuńTeż pisałam o tym filmie. Mam podobne odczucia, jak dla mnie to był straszny gniot.
OdpowiedzUsuńO, to lecę poczytać!
UsuńZbieram się i nie udaje się ciągle, może w końcu się uda :)
OdpowiedzUsuńNie warto...
Usuńa to udało Ci się znaleźć w tym filmie jakąś fabułę? :P chyba najgorszy najmocniej zapowiadany polski film roku ;)
OdpowiedzUsuńNo jakaś była. Albo raczej skrawki połączone osobą Stefka... Dno.
Usuń