Dziś natomiast, w ramach miesiąca polskiego mojego projektu będzie o literaturze polskiej, którą nie tylko lubię, ale wręcz kocham. O polskiej literaturze dla dzieci. Dla tych najmłodszych dzieci, bo ściągniętej z półki moich: dwulatki i czterolatka. Oto dziesięć naszych ulubionych książek dla dzieci z polskim rodowodem. Kolejność przypadkowa.
1. Mapy Mizielińskich
Powszechnie już znane - i bardzo dobrze! Na razie mamy tylko pożyczoną, ale własna też będzie. Są piękne i bardzo nam pomagają w projekcie. Chociaż, w przyszłym miesiącu nam nie pomogą, bo Irlandii Mizielińscy nie narysowali...
2. Jak Mizielińscy to też Mamoko.
Też powszechnie znane. Ja pisałam już o nim dwukrotnie: tu i tu.
3. Kreska i Kropek Jarosława Mikołajewskiego
Książka, którą spotkałam zupełnym przypadkiem w mojej ulubionej księgarni. Stanęłam przy półce, przeczytałam i nie mogłam już odłożyć z powrotem. Zachwyca. Zarówno tekstem, o Kropku, który dowiedział się, że jest chłopcem dopiero kiedy spotkał Kreskę, jak i kolażowymi ilustracjami. Mojego Syna bardziej zachwyca opowiedziana w niej historia, mnie - obrazki. Najbardziej chyba ten, na którym Kropek z Myślnikiem bawią się w wojnę i strzelają do pieczątkowych samolotów, które wybuchają czerwonymi stemplami i spadają zostawiając na kartce ślady w postaci pocztowych fal.
W ogóle sam autor jest dla mnie nowym odkryciem, bardzo bym chciała jeszcze Wszyscy mają psa tylko nie ja, bo mój Syn ostatnio domaga się sceniacka i dzidziusia, i konika, ale akurat jak byłam w księgarni to brakło :(
4. Opowiem ci mamo, co robią żaby autorstwa Katarzyny Bajerowicz i Marcina Brykczyńskiego
Nawet nie wiecie jakie dziwne rzeczy żaby robią! Motywem przewodnim jest żabie rozmnażanie, ale przy okazji trzeba coś zjeść, ukryć się przed czaplą, nie dać się pocałować przez człowieka i trochę się rozerwać :) A prócz żab poznać można różne inne żyjątka zamieszkujące staw. I pograć w grę planszową. I zrobić żabę origami... Książkę upolowała moja Siostra. Kiedy z tyłu przeczytałam, że jest jeszcze o pająkach i mrówkach, od razu wiedziałam, co będzie przedmiotem moich następnych polowań!
5. Robimisie i Różnimisie Agaty Królak
Tu podział jest wyraźny - Wojtek uwielbia Robimisie: opowiada mi szczegółowo o każdym zawodzie i przydziela wszystkim zajęcia (ostatnio kazał mi zostać policjantką... Nie byłam zachwycona), Lusia pasjami czyta Różnimisie, każdego misia obrysowując dokładnie paluszkiem. Ja uważam, że obie są urocze :)
6. Gałgankowy skarb Zbigniewa Lengrena
To książka-legenda. Jako dziecko zczytała ją Paulinka, a potem chciała same lalki-murzynki. Musia umie ją na pamięć. A odkąd posiada ją moja córka, wcale się nie dziwię, że Lula każe ją sobie czytać około czterech razy dziennie. Kiedy w czasie podróży do Polski coś się nam na nią wylało i z powodu sklejenia kartek straciła pół obrazków - kupiliśmy czym prędzej drugą, co graniczyło z cudem, bo w hurtowniach nakład jest już wyczerpany. Ale mamy i Lusia może dalej czytać!
7. Wiersze Wandy Chotomskiej
Tutaj akurat moje dzieciństwo :) Uwielbiałam ją od zawsze i - możecie mnie zlinczować, przyjmę na klatę - uważam, że Brzechwa i Tuwim, ze swoimi wierszami dla dzieci, się przy niej chowają.
Mamy na razie trzy książeczki z wierszami (mało...) - tę z pierwszego zdjęcia uwielbia Lusia. Nie ukrywajmy - ze względu na ciuchcię głównie, ale też przez chwilę posłucha jak czytam. Mamy też Pannę Kreseczkę, którą kiedyś czytaliśmy z Wojtusiem na dobranoc: podzieliłam na "po-ileś-stron", żeby miec na kilka wieczorów. Pierwszego dnia trzymaliśmy się podziału, drugiego dodaliśmy kilka stron, a trzeciego... doczytaliśmy książkę do końca.
8. Słodki elementarz Cecylki Knedelek Joanny Krzyżanek
Mój Syn ma to chyba po mnie, że uwielbia oglądać ciastka. Z tym, ze ja oglądam je na Moich Wypiekach, a on w tej właśnie książce. Szczerze, mnie już się trochę robi niedobrze, kiedy znów każe mi ją czytać... Ale dzięki temu poznał już właściwie wszystkie literki, więc jest nadzieja, że nauczy się szybko czytać i Elementarz będzie sobie czytał sam!
Żeby nie było - książka jest bardzo ładna i ma dużo fajnych przepisów na ciasteczka - każde na inną literę! Mnie po prostu zniechęca do niej częstotliwość używania...
9. Lokomotywa Juliana Tuwima
Żeby nie było, że nie czytamy klasyków :) Czytamy, ale mało. Powiedzmy - pojedyncze wiersze, a nie całe tomy, jak Chotomskiej. W przypadku Tuwima - Lokomotywę. Wydanie całe twarde, które rozkłada się w całości na długi pociąg. Taka książka to jest fajna, bo się przy czytaniu pobawić też można!
10. Kredki Małgorzaty Musierowicz
O ile z innych książek Musierowicz już wyrosłam, o tyle Kredki zostają wciąż aktualne. Na to, by czytać je moim dzieciom tekstu jest jeszcze trochę za dużo, ale słuchają jak opowiadam. Wojtuś bardzo przejmuje się tym, jaka niemiła jest Paulinka. Moja Siostra natomiast nie może zrozumieć co autorka ma do jej imienia, bo u Musierowicz każda Paulina to czarny charakter...
A jakie polskie książki lubicie Wy i Wasze dzieci?
A wiesz, że Mapy Mizielińskich dopiero co przetłumaczono na chiński i wydano na Tajwanie. W końcu wiem jaki prezent sprawiać tajwańskim dzieciom :-)
OdpowiedzUsuńNie wiedzialam. Ale bardzo sie z tego cieszę!
Usuńmy już jesteśmy na etapie astrid lindgren (młoda) i auto-samolotów (młody - wiwat disney), ale mogę ci polecić na przyszłość fantastyczne "misiostwo świata" janusza grzegorza. napisane prostym, ale fantaxyjnym językiem, historie wywołują usmiech na twarzy a przy tym zaskakują słowotwórstwem. moja córa mogłaby słuchać tych opowieści codziennie, rośnie mi mały koneser literacki :)
OdpowiedzUsuńZapisane w kalendarzu, jak będę w Polsce w maju to poszukam i się przyjrze!
Usuń