Kupiłam sobie dready!
Znaczy w sensie, że sztuczne. W sklepie z włosami i peruczkami. Takim dla murzynek. Od poniedziałku zaczynamy zabawę. Znaczy Doń będzie szyć.
Dreadów jest 111. Ciekawe ile zmieści się na mojej głowie.
piątek, 20 sierpnia 2010
Kupnie
Niko: Dona dzie?
Mil: W łazience, poszła siusiu.
Niko: Dona pisiu!
Paulinuś: To poczekaj, zrobi siusiu i p...
Niko (przerywając w pół słowa): I kupę?
Mil: W łazience, poszła siusiu.
Niko: Dona pisiu!
Paulinuś: To poczekaj, zrobi siusiu i p...
Niko (przerywając w pół słowa): I kupę?
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Nadrabiam
Zacząć nadrabianie zaległości należy chyba od wyjaśnienia, czemu się pisać zaprzestało. Bo wiadomo - jak się raz przestanie to potem coraz trudniej wrócić. A przestałam dlatego, że byłam zajęta wychodzeniem za mąż. Tylko, że - choć nie pisałam o tym - cały czas skrapowałam i bardzo szybko po wydarzeniu powstał album o tymże traktujący. A właściwie dwa małe (10cmx10cm) albumiki:

Mimo, że są małe to na pewno są to niezłe grubaski. Oba razem mieszczą około 100 zdjęć z przygotowań, ślubów - cywilnego i kościelnego, z przyjęcia po ślubie (wesela nie było, jeno kawa i ciacho), z pleneru, a także z dwóch podróży poślubnych.

Pierwszy album to przygotowania i same śluby. Zaczyna się od najpiękniejszego naszego zdjęcia ślubnego... z dwiema obrączkami leżącymi na stole. A jeszcze przed zdjęciem jest mleczna kalka drukowana w serduszka:

Oba albumy są podzielone na rozdziały przekładkami przyozdobinymi białymi i zielonymi kwiatkami:

Na stronach za zdjęciami właściwie nie ma żadnych ozdób, tyle tylko, że zostały zrobione z różnych rodzajów papieru wizytówkowego:

A tu już drugi album. Wszystko co był PO ślubie:

Przyjęcie i głupie zdjęcie poprzyjęciowe:

Plener:

I podróże poślubne:


Nocy poślubnej nie ma. Nie nadawała się do publikacji :)
Mimo, że są małe to na pewno są to niezłe grubaski. Oba razem mieszczą około 100 zdjęć z przygotowań, ślubów - cywilnego i kościelnego, z przyjęcia po ślubie (wesela nie było, jeno kawa i ciacho), z pleneru, a także z dwóch podróży poślubnych.

Pierwszy album to przygotowania i same śluby. Zaczyna się od najpiękniejszego naszego zdjęcia ślubnego... z dwiema obrączkami leżącymi na stole. A jeszcze przed zdjęciem jest mleczna kalka drukowana w serduszka:
Oba albumy są podzielone na rozdziały przekładkami przyozdobinymi białymi i zielonymi kwiatkami:
Na stronach za zdjęciami właściwie nie ma żadnych ozdób, tyle tylko, że zostały zrobione z różnych rodzajów papieru wizytówkowego:
A tu już drugi album. Wszystko co był PO ślubie:
Przyjęcie i głupie zdjęcie poprzyjęciowe:
Plener:
I podróże poślubne:
Nocy poślubnej nie ma. Nie nadawała się do publikacji :)
czwartek, 12 sierpnia 2010
Weronika, perfekcyjna samobójczyni
Naobiecywałam i zaś nic... Próbujemy jeszcze raz. Znów zacznę wyzwanioniowy, tym razem słoikiem na myśli z craft-imaginarium.
Z mojego kreatywnego czytania wyszła zgrabna, acz ciut krwawa historyjka:
Z mojego kreatywnego czytania wyszła zgrabna, acz ciut krwawa historyjka:
- Dwudziestego pierwszego listopada 1997 roku Weronika uznała, że nadszedł wreszcie czas, by popełnić samobójstwo. (P. Coelho Weronika postanawia umrzeć)
- Hayward założył powyżej miejsca amputacji opaskę na żyły, by zatamować krwawienie w czasie operacji, Warren tymczasem podciągnął znowu powalane mankiety. (J. Thorwald Stulecie chirurgów)
- Czasem z tym swoim perfekcjonizmem jest śmieszna. (K. Jones Siódmy jednorożec)
- Wszyscy muszą przynajmniej dążyć do tego, żeby być najlepszymi. (M. Szwaja Jestem nudziarą)
- Odszedł nie oglądając się za siebie. (Zabijcie, zapomniałam, a kartka na której miałam spisane zaginęła w akcji.)

środa, 4 sierpnia 2010
Co u ciebie?
Jakie to smutne uczucie, kiedy znajduje się na facebooku czy gdzieś (na nk już nie, bo mnie wkurzyła) kogoś kogo się znało dawno, dawno temu i chce się pooglądać go na zdjęciach, popatrzeć czy ma jakieś dzieci albo przynajmniej w związku jest i okazuje się, że ten ktoś nie ma żadnych zdjęć.
Albo ma jedno zdjęcie, profilowe. Na którym mu widać tylko twarz.
Albo ma zdjęcia udostępnione tylko znajomym.
Odbiera to całą radość z podglądania.
Bo co to za podglądanie, jeśli się zaprosi do znajomych i ten ktoś wie, że oglądasz jego zdjęcia? No żadne. Fajnie jest jak ten ktoś nic nie wie, że ty wiesz, że już się mu na przykład coś urodziło.
Gorzej, jeśli ty sam na facebooku masz tylko zdjęcie profilowe, a statusów nie ustawiasz, bo ci się nie chce. Ot, hipokryzja. Zawsze wtedy, jeśli chcesz, żeby ludzkość wiedziała co u ciebie słychać możesz prowadzić bloga i pisać na nim, że czujesz się hipokrytką, bo podglądasz ludzi na facebooku, a sama masz profil tak ubogi, że jakby cię ktoś chciał popodglądać, to i tak się niewiele nie dowie. I wtedy ktoś może się dowiedzieć co tam u ciebie z twojego bloga.
Tylko jak wiele osób wie o jego istnieniu, skoro nie podlinkowałaś do facebooka?
Albo ma jedno zdjęcie, profilowe. Na którym mu widać tylko twarz.
Albo ma zdjęcia udostępnione tylko znajomym.
Odbiera to całą radość z podglądania.
Bo co to za podglądanie, jeśli się zaprosi do znajomych i ten ktoś wie, że oglądasz jego zdjęcia? No żadne. Fajnie jest jak ten ktoś nic nie wie, że ty wiesz, że już się mu na przykład coś urodziło.
Gorzej, jeśli ty sam na facebooku masz tylko zdjęcie profilowe, a statusów nie ustawiasz, bo ci się nie chce. Ot, hipokryzja. Zawsze wtedy, jeśli chcesz, żeby ludzkość wiedziała co u ciebie słychać możesz prowadzić bloga i pisać na nim, że czujesz się hipokrytką, bo podglądasz ludzi na facebooku, a sama masz profil tak ubogi, że jakby cię ktoś chciał popodglądać, to i tak się niewiele nie dowie. I wtedy ktoś może się dowiedzieć co tam u ciebie z twojego bloga.
Tylko jak wiele osób wie o jego istnieniu, skoro nie podlinkowałaś do facebooka?
Subskrybuj:
Posty (Atom)