Moje życie wewnętrzne niebezpiecznie zbliżyło się ku dołowi. Znaczy brzuch mi się obniżył. I teraz rodzina mówi (znaczy Sióstr), że za jakieś trzy tygodnie urodzę. A ja wpadam w lekką panikę.
No bo za jakieś trzy tygodnie to ja będę w trzydziestym szóstym tygodniu ciąży, i gdzie tu do przepisowej czterdziestki? A w ogóle to miałam mieć jeszcze siedem tygodni a nie trzy, mieszkanie nieposprzątane, wanienka niekupiona, ubranka niepoprane i nie zdążę. Już nie mówiąc o tym, że Musia ma bilet kupiony na 20 maja, a 20 maja to nie jest wcale za trzy tygodnie i kto mi to życie wewnętrzne, które już nie będzie wewnętrzne wykąpie?
Dobra, dobra, nie ma co narzekać tylko prać trza. Dobrze, że już sobie proszek kupiłam i, że słoneczko świeci ostatnio to będę mogła sobie na ogródek pranie wynieść.
Chociaż w zasadzie to ja nie wiem co to moje dziecko wyprawia, ja na przykład urodziłam się miesiąc po terminie i na pewno tak matki nie stresowałam!
"Chociaż w zasadzie to ja nie wiem co to moje dziecko wyprawia, ja na przykład urodziłam się miesiąc po terminie i na pewno tak matki nie stresowałam!"
OdpowiedzUsuńI tu masz w 100% rację!!! TAK mnie nie stresowałaś.Stresowałaś mnie zupełnie inaczej.