Rzeczy należące do mojego męża w wykonaniu Nika są "ziulowe", od "Żuru". Rzeczy różowe, z powodu tego, że Niko przestawia sylaby w niektórych słowach też są "ziulowe".
No i potem biedne dziecko jak chce coś powiedzieć to musi tłumaczyć:
Niko (do babci): Fajny masz telefon. Ja też mam. Ziulowy. Znaczy nie ziulowy tylko nikowy ziulowy.
albo:
Paulinuś: O jaka fajna noga, różowa.
Niko: No, ziulowa. Znaczy nie ziulowa tylko nikowa.
Ciężkie jest życie trzylatka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz mi co o tym myślisz :)