Czytałam dziś, zakopanego gdzieś głęboko w odmętach Onetu, mojego starego bloga. Takiego co to go prowadziłam od października 2006 do kwietnia 2009. Dwa i pół roku - kawał czasu. Teraz blog jest kompletnie niedostępny dla mnie, przez porzucenie pozbawiłam się możliwości skasowania go bądź ingerowania w zawartość. Siedzi sobie w tym Onecie cichutko, ale jakoś mnie tak dziś wzięło, żeby poczytać sobie jakie były moje początki w sieci.
Założyłam pierwszego bloga po to, żeby sprawdzić po co ludzie piszą blogi. Już wiem. Po to samo po co piszą pamiętniki - żeby po kilku latach (w moim przypadku po pięciu) zobaczyć jacy byli te ileśtam lat wcześniej.
Pamiętniki mi jakoś nigdy nie wychodziły.
Blog mi wyszedł i wychodzi od 5 lat.
Szczęśliwie w połowie mojej blogowej drogi zmieniłam adres i nawet najstarsi norwescy górale nie pamiętają już jaki był ten poprzedni, bo jakby pamiętali to by tam straszne rzeczy przeczytali.
Bo ja nie wiem dlaczego, ale w 2006 i 2007 roku byłam strasznie poważna i pompatyczna. I się ludzi strasznie czepiałam. No straszne. Żenada.
Teraz się staram, żeby to co piszę było jakoś w miarę zabawne, albo przynajmniej miłe... Ej, wychodzi mi? Bo jak za kolejne pięć lat stwierdzę, że w 2011 byłam pompatyczna to się załamię.
A tak poza tym to się muszę pochwalić, że mam osobistą huśtawkę. Albo raczej chustawkę, bo to huśtawka zrobiona z chusty. Marzenie poniekąd spełnione :)
Dawaj ten adres, poczytam sobie...
OdpowiedzUsuńHeeeej, ja pamiętam ten adres. Aż sobie weszłam dziś tam :P
OdpowiedzUsuńNie dam adresu.
OdpowiedzUsuńNie wchodź tam. Nie czytaj! Bo mnie przestaniesz lubić.