czwartek, 5 kwietnia 2012

Dziecko punk rocka.

Popełniłam straszny błąd wychowawczy. Brzmi okropnie, zważywszy, że mój syn ma dopiero 11 miesięcy. A już jest nie do odrobienia. Ten błąd w sensie. Ale od początku.

Jak byłam mała to przy usypianiu zawsze kazałam sobie śpiewać "o lali". Kołysanka ta jest prosta, nudna, ma strasznie monotonną melodię, czyli jest do usypiania najlepsza. Ale nie aż tak, żeby usnąć od razu. Więc moja Matka, ewentualnie Siostra musiały ją śpiewać po kilkanaście(dziesiąt) razy. W efekcie - Moja Siostra Królewna jej szczerze nienawidzi.

Słowa idą mniej-więcej tak:

Mam lalę, śliczną lalę, w różowej sukience,
Jak mi będzie płakać wezmę ją na ręce.
Utulę, upieszczę małą mą córeczkę,
A potem w wózeczku pohusiam chwileczkę.
Luli, luli, husi, husi, zaśnij moja mała...
Ja będę przy tobie cichutka siedziała.

Ponieważ, jak już pisałam, jest prosta, nudna i monotonna, jak urodziło mi się dziecko, to od małego-całkiem-malusieńkiego, jak go usypiałam, to śpiewałam ją właśnie. Albo nuciłam. Albo na zmianę. No i teraz moje dziecko, jak tylko słyszy charakterystyczną melodię to - w zależności od tego czy idzie spać czy nie - albo zaczyna się uśmiechać i tańczyć, albo uśmiecha się, zamyka oczka i poklepuje śpiewającego po ręce, powolutku zasypiając.

A ja głupia śpiewam. Ale ponieważ, idąc za przykładem mojej Siostry, również zaczynam jej szczerze nienawidzić to zaczynam wymyślać słowa alternatywne, żeby nie zwariować:


Mam lalę, śliczną lalę, w różowej sukience,
Jak mi będzie płakać pourywam ręce (vel. głowę jej ukręcę).
Posolę, popieprzę małą mą córeczkę,
A potem nad ogniem przypiekę troszeczkę...

I tylko mi brakuje dwóch ostatnich linijek. Wymyślę. Gwoli informacji - Dziecię, przy słowach alternatywnych, zasypia tak samo dobrze. Wiadomo, dziecko punk rocka.