Mój mąż ma dziś urodziny. Powinno być miło i sympatycznie. Ale nie jest.
Biszkopt na tort mi nie urósł, krem się leje, a dziecię nasze postanowiło zrobić sobie popołudnie marudzenia połączonego z rzyganiem.
Do tego jeszcze w czasie robienia tortu mieliśmy włączyć sobie koncert Dżemu (maż dostał DVD z zapisami iluśtam koncertów w ramach prezentu urodzinowego), ale, że moja teściowa też ma dziś urodziny, to nie puściliśmy tylko zadzwoniliśmy do niej na skajpie z życzeniami.
A mąż w ramach urodzin mendzi od rana.
A dziecię jest śpiące ale nie daje się uśpić.
A ja mam dość.