Nareszcie. Przyjechałam, wyspałam się, koty nadal mnie kochają, moje dziecko wreszcie ma swoje zabawki (wyjęło dosłownie WSZYSTKIE i niemalże zniknęło na cały dzień...), ugotowałam obiad i jest bosko. A, jeszcze pranie zrobiłam.
Lubie swój domek :)