poniedziałek, 17 grudnia 2012

Ciekawy przypadek... chleba :)

Jakiś czas temu (długi) mąż mi kupił w prezencie maszynę do chleba. Osobiście nie uznaję artykułów gospodarstwa domowego za idealne prezenty dla żony, ba, w ogóle nie uznaję ich za prezenty i jakbym dostała od męża pod choinkę na przykład blender to bym się obraziła, chociaż nie mamy i mi potrzebny. Ale maszyna do chleba to był mój kaprys - wszak się bez niej mogłam doskonale obyć.

Kupił i jakiś czas dostawał co rano ciepły chleb. Potem mi pieczenie przeszło i używałam jej sporadycznie, głównie, żeby wyrobić ciasto jak mi się nie chciało ręcznie.

Natomiast dziś rano (o 5.32) mój mąż obudził mnie z popłochem przed wyjściem z pracy, bo okazało się, że z pieczywa mamy tylko pół starej bułki. Przy czym należy zauważyć, że moje chodzenie do sklepu jest ostatnio mocno utrudnione, nie mamy w domu gotówki i mamy jedną kartę do bankomatu, bo moja odmówiła posługi. Żuru idzie do pracy na 9 godzin i pracuje fizycznie, więc siłą rzeczy musi coś w tej pracy zjeść, bo padnie. Więc zabiera kartę. Zostajemy z Wojtkiem bez pieczywa i bez jajek, bo zjedliśmy wszystkie wczoraj, więc wszelkiego rodzaju placki odpadają. Stąd ten popłoch - bo co my będziemy jeść na śniadanie...

Wstałam, odmierzyłam mleko, masło, mąkę. Wsadziłam wszystko do maszyny. Dosypałam soli, cukru, drożdży i słonecznika. Włączyłam. Była 5.41.

Kiedy o dziewiątej razem z Wojtusiem udaliśmy się do kuchni czekał na nas gorący i pachnący chlebek:




I tylko Żura żal, bo na pierwsze śniadanie zjadł pół starej bułki, a na drugie coś made in tesco. Ale w sumie - to jego wina, on wczoraj ostatni zaglądał do pudełka z chlebem. Jakby wcześniej do niego dotarło, że mamy kiepsko ze śniadaniem to ja wcześniej wstawiłabym chleb. I to od jadłby rano, o tej 5.32, gorący. A ja nie musiałabym się męczyć z wytrząsaniem go z foremki, ale to już inna sprawa...

9 komentarzy:

  1. Jakby wcześniej do niego dotarło to byś go wysłała do sklepu po pieczywo...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W niedziele wieczorem? Chyba nie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysłałabyś mnie po pieczywo. Niezależnie od pory dnia. Za długo Cię znam. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, już Cię więcej nie wyślę. Nigdy.

      Usuń
    2. Nie obiecuj, nie obiecuj, wyślesz go wyślesz :p

      Usuń
  4. No to się chwali swojski chlebek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano. I stwierdziłam, że chyba wrócę do pieczenia codziennego. Ale nie o 5 rano.

      Usuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)