Moja pierwsza grilanda (ani troszkę nie grillowana :P) powstała z połączenia filcu w arkuszach, kulek filcowanych na sucho i nici oczywiście. I nawet mi się szybko robiła! Została podarowana jednej suodkiej Basi (7 miesięcy), która w sumie nie była nią zainteresowana, za to jej mamie bardzo się podobała (chyba - liczę na to, że nie udawała :D)
Grilanda podobno zawiśnie na łóżeczku Basi. Mam tylko nadzieję, że łóżeczko nie stoi w piwnicy :P
(przepraszam za wyrażenie) zajebista:)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo :P
Usuńprześliczna :)
OdpowiedzUsuńjuż myślę o wiośnie :)
Dobra taka na grudniowy poranek :)
UsuńGrilanda jak NEBELKI...czy już się nauczyłaś, że to mebelki się mówi?
OdpowiedzUsuńOj, czepiasz się szczegółów :P
UsuńHa ha ha łóżeczko stoi w naszej sypialni i zawieszenie tego arcydzieła nie jest proste gdyż,ponieważ Barbarce się to bardzooo spodobało i siąga to i chce pożreć dziękujemy mila masz talent :)Wiola
OdpowiedzUsuńTo uważaj na niecnie odpadające kulki... Mole wełnę niby jedzą, ale Basia mi na mola nie wygląda :)
UsuńAle dzieci w tym wieku zdecydowanie mole w pomysłach prześcigają.Bo na przykład Moja Córka Emilka zjadała to znalazła w "zagródce" u żółwia. I potem biedny żółwik głodny chodził...
OdpowiedzUsuńTylko, że to co było z zagródce u żółwia przynajmniej było jadalne.
UsuńDla małych dziewczynek???
Usuńno a małe dziewczynki nie mogą jeść sałaty?
Usuń:P grillanda bardzo wesola,udala sie na piatke:P
OdpowiedzUsuń