Głównym elementem obchodzenia miesiąca polskiego był w naszym przypadku wyjazd do Polski. Co ciekawe - prawie nie mamy zdjęć. Ale ja wróciłam stamtąd z afro, w okularach i z wyczyszczonymi zębami, a moje dzieci wybawione, wyprzytulane i wyatrakcjowane przez dziadków :)
Teraz wyglądam mniej więcej tak (tylko tu jestem mniej więcej uczesana :D):
Prócz tego przywieźliśmy sobie trochę książek - o niektórych nowych nabytkach i niektórych starych, ale wspaniałych pisałam w notce o polskiej literaturze. Prócz tego w ramach tego miesiąca napisałam też o dwóch polskich nowych filmach: Mieście 44 i Idzie. Natomiast dzieci z okazji spotkania z polską kulturą przypomniały sobie Bolka i Lolka, Reksia i Misia Uszatka.
Prócz tego w tym miesiącu powstał w pokoju dzieci kącik podróżniczy, żeby projekt miał odpowiednią oprawę:
Mamy mapę Polski autorstwa Mizielińskich i małą mapę Europy. Brakuje nam jeszcze mapy Wielkiej Brytanii, którą powiesimy też w kąciku (najprawdopodobniej w miejscu fresków autorstwa Lusi) i mapy świata, która zawiśnie nad łóżkiem Wojtusia.
Najważniejszym punktem kącika jest oczywiście walizka, w której można wygodnie usiąść i pooglądać Mapy lub Księgę podróży. Albo albumy ze zdjęciami, na przykład taki, który mamusia robi w ramach projektu (tak, to będzie to domowej roboty, już za chwilę!)
Na mapie Europy flagą zaznaczyliśmy gdzie leży Polska (będziemy tak robić z każdym krajem, który odwiedzimy, Union Jack się maluje...)
A na mapie Polski - miejsca, w których mieszkają dziadkowie:
Będą też dekoracje - na razie stoi tylko statek i kilka Wojtusiowych samolotów na półeczce, ale w planach mamy też podwiesić resztę ojcowskich modeli samolotów i śmigłowców, oczywiście poza zasięgiem małych łapek, ale tak, żeby małe oczka dobrze je widziały.
No i wreszcie, po wielu trudach związanych z wywoływaniem zdjęć (pięć podejść, pierwsze: zapomniałam, że miałam wywołać zdjęcia; drugie: okazało się, ze maszyna nie robi już kolaży; trzecie; maszyna była wyłączona; czwarte: Żuru gubi pendrive z jedynym egzemplarzem kolażu ze zdjęć zrobionego przez mnie w domu. Za piątym razem się udało) powstał wreszcie domowej roboty album, w którym dokumentować będę nasze kulturalne podróże po świecie:
Zrobiłam go na gotowej bazie, bo zależało mi na tym, żeby wytrzymał więcej niż jedno wertowanie Lusi i Wojtusia.
Strona tytułowa, żeby nie było wątpliwości do kogo album należy:
No i pierwszy kraj (Wielka Brytania, którą odwiedzaliśmy w poprzednim miesiącu, powstanie na stronie drugiej)
Ten post powstał z okazji mojego projektu, a także wyzwania u Uli. Jeśli ktoś z Was chciałby dołączyć - zarówno do jednego jak i drugiego - zapraszam :) A jeśli robiliście, gotowaliście, zwiedzaliście, czytaliście coś polskiego w poprzednim miesiącu i chcecie się podzielić to zostawcie linki, a ja zamieszczę je w mojej Bazie Pomysłów Na Zwiedzanie Świata Bez Wychodzenia Z Domu!
ale cudny album!!!!i pomysł świetny!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńbardzo mi się ten album podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńMila, Ty mi powiedz, o co chodzi z "miesiącem polskim"? - może coś u mnie mogę promować.
OdpowiedzUsuńKliknij sobie w zakładkę "blogiem dookoła świata", tam jest wszystko. Po krótce chodzi o to, żeby w każdym miesiącu przybliżać dzieciom kulturę innych krajów, luty był właśnie miesiącem polskim. W marcu odwiedzamy Irlandię.
UsuńWalizka jest super: wielofunkcyjna. Jakby co: zamykamy i podróżujemy!
OdpowiedzUsuńAle dziecko w niej zamykamy?
UsuńFajny album. I to zdjęcie dzieciaków na początku - super!
OdpowiedzUsuńJa po przyjeździe z Polski też zrobiłam album - a właściwie dziennik, ale tylko z pobytu w Polsce.
Bardzo fajny kącik, a album? Fajna pamiątka, do której na pewno będziecie często wracać :)
OdpowiedzUsuńpiękne! tak mi szkoda, że nie dałam rady jednak się ogarnąć i przyłączyć do projektu... ale miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuń