wtorek, 3 marca 2015

Wszystko co chcielibyście wiedzieć o "Idzie"

Ponieważ podsumowanie polskiego miesiąca mi się opóźnia (a to z powodu niewywołanych zdjęć, które potrzebne mi do albumu dookołoświatowego, bom zrobiła i chcę wam pokazać), skorzystam z okazji i wrzucę jeszcze jedną notkę z Polską związaną. Mianowicie - chcecie czy nie - poznacie moje zdanie o Idzie! Znaczy - jak nie chcecie to nie musicie się męczyć ;)



Dostała Oscara więc wzbudza ogromne emocje. Niektórzy się nią zachwycają, inni wieszają na niej psy, bo antypolska. Ja obejrzałam Idę już jakiś czas temu. Zanim została nagrodzona, chociaż chyba była już wtedy nominowana. Obejrzałam z ciekawości, żeby sprawdzić co takiego wzbudziło zainteresowanie za oceanem. A wczoraj przeczytałam recenzję moich - powiedzmy - znajomych... I się załamałam: recenzja napisana już po otrzymaniu statuetki z zasady musi być poprawna politycznie. Nie można wyśmiewać. Ba, nawet nie można faktów opisać...

Według tej recenzji Ida jest dziełem wybitnym, wspaniałym i cudownym, przedstawia historię i n t y m n ą (pisownia oryginalna), którą trzeba przeżyć i przemyśleć (niekoniecznie zrozumieć), ma niesamowite zdjęcia i jest w ogóle cud, miód, orzeszki i ultramaryna.

No dobra, chcecie poznać fakty? Oczywiście mocno subiektywne, bo to tylko blog matki i gospodynie domowej, ja nie prowadzę portalu kulturalnego...

  1. Ida to kino ambitne. I rozliczeniowe. Nie oczekuj rozrywki, człowieku. Ani nawet wzruszeń, czy innych skrajnych emocji. Będziesz się zastanawiać co chwilę o czym oni oni właściwie teraz mówią (o ile usłyszysz, bo jest strasznie cicho) i o co w tym filmie chodzi. Być może zrozumiesz, ale nie licz na to, że będzie to łatwe. Nikt nic nie poda ci na tacy. A nawet utrudni jak tylko będzie mógł.
  2. Zdjęcia w Idzie faktycznie są wybitne. Wybitność polega przede wszystkim na perspektywie, która jest mocno nieoczywista: ujęcia z góry, dużo detali, zdjęcia zza czegoś. Z tym, że określenie "zdjęcia" jest tu niesamowicie trafione. Ten film to obraz. Jako wystawa byłby cudowny, jako film jest mocno przeciągnięty dla dobrych zdjęć właśnie. 
  3. Trzebuchowska nie gra. Ona chodzi, stoi, siedzi, patrzy. Głównie patrzy. Jej bohaterka jest statyczna, pasywna. Odnoszę wrażenie, że to w ogóle nie jest film o Idzie, że to ona jest tu postacią drugoplanową, a nie Wanda...
  4. Wanda natomiast, czyli Kulesza, jest cudowna. Miała czarne soczewki i wszyscy się jej bali (przeczytane w wywiadzie). Jest jedynym aktywnym elementem w całym filmie. Dla mnie to film jednego aktora - Kuleszy właśnie. Nie Ida jest ważna, ale Wanda. Ida i jej odwiedziny, a potem wszystko co robi po śmierci ciotki to tylko tło dla postaci pani prokurator.
  5. Mimo cudownej Wandy i pięknych zdjęć cała historia strasznie się dłuży. Ja dałam radę obejrzeć, mój mąż już nie. Sceny są poprzeciągane (Ida i walizka przez nieskończoność), niektóre dodane kompletnie moim zdaniem bez sensu (na przykład jak Wanda smaruje chleb, no prooooooszę...). Ciężko się ogląda.
  6. Są też sceny piękne i poruszające, ciekawe. Może jestem płytka, ale dla mnie to tylko te dynamiczne. Wanda opowiadające o przeszłości w prokuraturze, szukanie grobu w lesie, wizyta na cmentarzu, Wanda płacze Idzie w klapy, Wanda skacze przez okno, Ida przymierza szpilki. Tak, czasem coś się dzieje.
  7. Muzyka jakaś jest ale tak jakby jej nie było. Albo jakby kołysankę śpiewali. No nie pomaga w dotrwaniu do końca.
  8. Ale Joanna Kulig śpiewa jak zawsze pięknie!
  9. Fabuła jaka jest każdy wie - i znów jedyną postacią, która do tej fabuły coś wnosi jest Wanda! Ida tylko istnieje.
Ja się nie lubię bawić w poetyckość, intymność, ochy i achy. Ida jest trudna, ale być może warta obejrzenia. Jak ktoś takie kino lubi. Ale to kino dla koneserów. Kulesza i Kulig działają na niezaprzeczalny plus. Zdjęcia piękne, ale chyba lepiej by się je oglądało w galerii. Reszta... No jak ktoś lubi.

Cieszę się, że dostała Oscara. Ale mnie osobiście bardziej poruszyła Joanna.



3 komentarze:

Powiedz mi co o tym myślisz :)