Przedstawiam Wam mój okres błękitny - kolor stąd:
Pracowałam sobie w Caffe Nero Piccadilly 1 - maleńka kawiarnia znanej sieciówki, otoczona biurowcami, na jednej z głównych ulic centrum Londynu, więc ludzi zawsze pełno (jak nie turyści to przerwy na lunch w biurach). Koledzy w pracy - sami Włosi. Tyle gwoli wprowadzenia.
Machający
Stoimy sobie z Laurą, ja na kasie, ona
przy ekspresie. Niby niedużo ludzi – jak na Nero Piccadilly 1 –
ale cały czas ktoś przychodzi. W pewnym momencie ruch zamiera,
jakby specjalnie po to, by zaakcentować obecność grubawego
osobnika w białej koszulce, który wchodzi właśnie do kawiarni.
Osobnik ten trzyma w dłoni... kubek z zielonym logo Starbucksa. Na nasz widok uśmiecha się szeroko, podnosi dłoń i
sympatycznie macha. Po czym odwraca się i wychodzi.
Spóźnione
Wielkie, comiesięczne sprzątanie.
Późny wieczór, gdzieś koło dziesiątej. Zawartość lodówek
wywalona na stoliki, krzesła poukładane na kupę na zewnątrz, cała
załoga lata ze szmatkami. Przy drzwiach ja z miotłą i Laura z
odkurzaczem. Wchodzą dwie wystrojone czterdziestki. Jedna zwraca się
do Laury:
- Macie jeszcze otwarte?
Francuscy
Przychodzi para, chłopak i dziewczyna.
Chłopak zamawia dwie duże caffe latte. Nicola robi kawy, ja kasuję.
Skasowałam szybciej niż zdążył zrobić, więc klienci idą w
międzyczasie po cukier. Nicola woła ich po odbiór kawy. Podchodzi
dziewczyna i mówi:
- To jest caffe latte? Ale ja
chciałam cafe au lait...
Niepijąca
Ja stoję na kasie, Rosa robi kawę.
Podchodzi kobieta i zamawia dwa cappucino. Rosa robi dwa cappucino.
Ja kasuję klientkę za dwa cappucino, powtarzając jeszcze
zamówienie – gdybym źle usłyszała albo nie zapamiętała.
Kobieta płaci. Rosa podaje dwa cappucino. Kobieta zaskoczona:
- Ale ja chciałam americano!
Rosa:
- Nie, zamówiła pani cappucino.
Kobieta:
- Ja zawsze zamawiam americano! Ja
nigdy nie piję cappucino!
Ananasowa z mango
Podchodzi do kasy kobieta. W ręku
trzyma ananasowego fruit boostera, opisanego (zimny napój, coś jak sok przecierowy miksowany z lodem) którego podaje mnie,
a ja podaje do Andreza, żeby zmiksował. Chwile później
podchodzi mężczyzna i podaje fruit boostera (również opisanego) o
smaku mango – podawanie się powtarza. Andrez miksuje oba i podaje
klientom mówiąc, który jest ananasowy, a który mango. I kobieta i
mężczyzna wyciągają ręce po mango. Szczęśliwie mężczyzna
dosięga pierwszy – szczęśliwie, bo to w końcu jego. Kobieta:
- Ja chciałam mango. Ja nie lubię
ananasa.
Mocha
Przychodzą dwie Azjatki. Zamawiają
małe cappucino i małą mochę. Ja robię kawy, Laura kasuje.
Kobiety dwa razy powtarzają zamówienie Laurze i cztery razy mnie.
Skończyłam robić kawę, stawiam przed nimi i objaśniam, które
jest cappucino, a które mocha, bo wyglądają podobnie. Azjatki
reagują dość nerwowo:
- Nie, ta mocha nie. Zimny napój.
Laura pyta czy chciały mochę frappe.
- Tak, tak!
Instruujemy je, że muszą wziąć
półprodukt z lodówki, a my zmiksujemy go z lodem. Laura zabiera
się za ponowne kasowanie. Azjatki zdziwione:
- A to jest jakaś różnica w
cenie?Nooooo, około funta...
A potem pracowałam w innym Nero, ale już nie było tak zabawnie.
cóż...
OdpowiedzUsuń-Poproszę cheesburgera bez sera
-Czyli hamburgera
-Nie, nie hamburgera, chcę cheesburgera bez sera
...
i wiele wiele innych
Starbucks jednak bije wszystko :)
OdpowiedzUsuń