Wiecie, że od prawie roku nie skrapowałam? Znaczy popełniłam jakiegoś jednego taga i jedną kartkę, ale to chwila była. A tak na poważnie to nie miałam gdzie ani jak. Najpierw mieszkaliśmy w jednopokojowym mieszkaniu i nie było miejsca, a po przeprowadzce... nie miała stołu. A potem, jak już stół kupiliśmy to nie miałam czasu, bo ostatnie tygodnie było bardzo intensywne - przyjechał Tate i budował meble, Musia szyła wszystko co potrzebowałam (bo ja z igłą i nitką nie żyjemy w zgodzie, a z maszyną do szycia jesteśmy najgorszymi wrogami), jeździliśmy w różne miejsca i takie tam.
Nota bene Tate razem z Żurem zbudowali mi skrapownię, jak skończę w niej sprzątać to wam pokażę :)
No ale teraz już pojechali, a jak jechali to sobie zażyczyli Oni, znaczy konkretnie Musia, albumów o swoich wnukach, coby koleżankom pokazać, jakie ma ładne. Te wnuki. Czy albumy ładne to już musicie sami ocenić. Bo uroda wnuków nie podlega dyskusji, a o albumach można podyskutować, wszak miałam rok przerwy i już trochę zapomniałam jak się skrapuje. No ale wyszły nienajgorsze :) Tak całkiem nie zapomniałam.
Najpierw album o-wojtusiowy. Z racji małej ilości czasu i tego, że dawno tego nie robiłam, za bazę robił mi kit leśno-zwierzątkowy. Kupiła go sobie moja siostra, a potem mi oddała, bo do niej nie mówił. Do mnie przemówił i wyszło takie coś:
W kitoskładzie były papiery, obrazki na tekturkach, naklejki, alfabet i... to się chyba ćwieki nazywa? Takie metalowe z wąsami? W każdym razie my na to mówimy "rybki", za Nikiem, któremu się z rybkami skojarzyły jak był mały.
Ponieważ papier ładny, taki co to się i na chłopca nadaje, jak widać - wystarczyło wziąć te zielono-brązowo-pomarańczowe strony - jak i na dziewczynkę, to o Lulusiowy album zrobiłam na tym samym papierze. Tylko wybrałam strony różowo-fioletowe, z kwiatkami. I do zwierzątek dołożyłam jeszcze papierowych kwiatków:
"Lulejka" mówi na nią dziadek :) Stanowczo grubszy wyszedł niż ten o jej starszym bracie, ale to taki wiek, że się dziecku co chwile zdjęcia robi i na wszystkich jeszcze wygląda ładnie, bo ani nie ucieka (i na zdjęciu zostaje smuga zamiast dziecka), ani nie robi głupich min...
Babcia zadowolona, spakowała albumy i będzie się chwalić :)
Cudne! Też muszę się pobawić w te skrapki.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne albumy - Dziadki będą szczęśliwe.
OdpowiedzUsuń