Dzis, a w zasadzie wczoraj, o godzinie 17.26 odszedl nasz wierny przyjaciel laptop.
Zmarl smiercia tragiczna spowodowana przez nieletniego Wojciecha B. przy pomocy butelki z woda, dzieki ktorej nastapilo zwarcie na plycie glownej. No usmazyl sie biedaczek od srodka.
Pogotowie ratunkowe w postaci Mili przybylo zbyt pozno, reanimacja nie powiodla sie, patolog sadowy w postaci Zura okreslil przyczyne zgony jako nieodracalna.
Byl z nami ponad trzy lata, jako pierwsze nasze wspolne dobro, zakupiony za prezenty slubne. Przeszedl wiele operacji przez ten czas i mozna go juz bylo zaliczyc do weteranow badz inwalidow wojennych.
Niech spoczywa w pokoju. Kondolencje mile widziane.
W zwiazku z zaistniala sytuacja przepraszam za brak polskich znakow w tej notce. Ciezko mi idzie posanie z telefonu. No i musze powiedziec, ze troche mnie tu nie bedzie, az sobie nowego komputera nie kupimy, a nie wiem kiedy to nastapi...
Mil: I co teraz? Jak my bedziemy zyc bez komputera? Znaczy ja wiem, ze sa ludzie, ktorzy w ogole go nie maja...
Zuru: Taaa, amisze.