Temat na dziś: Woda.
Mogę śmiało powiedzieć, że między mną a moim Mężem jest chemia...
Dosłownie. Bo on jest z wykształcenia chemikiem, a ja... No może wiem trochę więcej niż to, że "chemia" pisze się przez "ch" (tyle to wie moja Siostra, a przynajmniej zawsze tak mówi), ale też niewiele. Wprawdzie w liceum byłam na profilu biologiczno-chemicznym, ale chemiczka, która w tam uczyła skutecznie mnie do chemii zniechęciła. W związku z tym w pierwszej klasie byłam z chemii zagrożona - ja, która do końca gimnazjum jechała na samych paskach...
W każdym razie chemia sobie stoi między nami. O tym, jaka noga z chemii jestem świadczy choćby to, że przy tej reakcji:
na śmierć zapomniałam, że tlen i wodór występują tylko w cząsteczkach i w związku z tym trzeba je wziąć podwójnie. Ale Żuru mnie uratował przed kompromitacją...
Oryginalnie :)
OdpowiedzUsuńWow fajne podejście do tematu :D
OdpowiedzUsuńdobre !:)
OdpowiedzUsuńOd razu widać że biol-chem ;P
OdpowiedzUsuńFajnie przedstawiony temat :) dla mnie chemia to czarna magia ;)
OdpowiedzUsuń