poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Piraci z Waddon Park - historia prawdziwa

Wiecie dlaczego mam ciągle, mimo tego, że przeprowadziliśmy się ponad dwa miesiące temu, sypialnię nie oddana do użytku? I tablicę magnetyczną niepowieszoną? I różne inne rzeczy niezrobione?

Tak, zgadliście - bo to zdjęcie to był dopiero początek:


W ramach dnia piratów obejrzeliśmy z Wojtkiem Planetę Skarbów, jak Lula spała, a kiedy wstała to dołączyła do zabawy:


A kiedy dzieciom się znudziło siedzenie w skrzyni, zjedliśmy piracki obiad (rybę :D) i wyruszyliśmy na prawdziwie piracką wyprawę. Najpierw musieliśmy znaleźć mapę skarbów:










Potem przystąpiliśmy do jej rozszyfrowania"








I wyruszyliśmy szukać skarbu, zgodnie ze wskazówkami:










Przy końcu zaznaczonej trasy zaczęliśmy rozglądać się za miejscem ukrycia skarbu. I jak znaleźliśmy to oczywiście odkopaliśmy:








No i zjedliśmy. A potem oddawaliśmy się różnym pirackim rozrywkom: łowiliśmy ryby - na sucho i na mokro, rzucaliśmy kamieniami do wody, bawiliśmy się w misie-patysie i wodowaliśmy łódkę zrobioną z kory i patyczka (nie popłynęła. Przynajmniej nie pionowo...)










Na koniec zakopaliśmy z powrotem mapę w butelce w piasku, a w miejscu zaznaczonym iksem - kilka czekoladowych monet, szczelnie zapakowanych, wraz z listem do rodziców, którzy być może pozwolą poszukać skarbu swoim dzieciom :)

Jutro przychodzi do nas Niko - bawić się w piratów :) Tym razem może znajdziemy jakiś skarb w domu?

1 komentarz:

Powiedz mi co o tym myślisz :)