Pierwsza rzecz związana z Irlandią jaką poznały moje dzieci, to bajka o Dudusiu Wesołku. W zasadzie, znały ją już wcześniej, ale z okazji miesiąca irlandzkiego ją sobie przypomnieliśmy. Znacie?
W między czasie nadszedł 17 marca, więc opowiedziałam dzieciom historię św. Patryka, a także na podstawie koniczynki wytłumaczyłam im czym jest Trójca Święta.
Odwiedziły nas też irlandzkie skrzaty - Leprokonusy. Ale była zabawa :) Najpierw musiałam w nocy, jak dzieci już spały, narysować ślady:
Dzięki temu obudziło mnie wojtusiowe: "mamo, mamo, ktoś u nas był, widziałem ślady!"
Ślady zagęszczały się przy komodzie, zajrzeliśmy więc do szuflad i znaleźliśmy skarb:
Ale ponieważ złoto leprokonusów lubi znikać, przekonałam maluchy, że, żeby nie zniknęło, trzeba uczciwie pomagać przy sprzątaniu:
Sprzątali dzielnie, więc złoto nie zniknęło.
Ja dodatkowo po raz któryś obejrzałam sobie P.S. Kocham Cię. I jeszcze dostaliśmy kartkę z Galway od Asicy :)
Książek specjalnych nie czytaliśmy.
A dziś, z okazji Beltaine'a, słuchaliśmy Beltaine'a własnie, Żuru opowiadał Wojtkowi o wiosennych ogniskach, Lusia tańczyła, a Wojtek skakał przez pufę udając, że to ogień :)
A! Zapomniałabym! Jeszcze upiekłam irlandzki chleb na sodzie, z dodatkiem szpinaku, więc zielony. Jeszcze bardziej irlandzki. Przepis możecie znaleźć tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz mi co o tym myślisz :)