poniedziałek, 25 czerwca 2012

Niedziela piąta - nasz kolor czarno-czerwony

Albo arszenik i stare koronki. Arszenik to chyba był w powietrzu - pogoda się strasznie nie mogła zdecydować. Wyszłam z domu w kurtce i szaliku, a wracając po trzech godzinach zastanawiałam się czy jest jeszcze coś co mogłabym zdjąć, ale mimo, że to Camden to chyba w samym staniku nie czułabym się zbyt komfortowo. Natomiast bluzka koronkowa, com ją w spadku po siostrze odziedziczyła występowała w roli starych koronek. Aczkolwiek taka znowu stara nie jest, jeszcze się nieźle trzyma :) A co do koloru to stanowczo moje najulubieńsze połączenie, chociaż jakieś takie... PRLowskie. Ale mam sentyment do PRLu, może dlatego, że go na własnej skórze nie doświadczyłam. Na pewno dlatego. Ale już zdjęcia, nie będę bez sensu ględzić.

Mil czarno-czerwony, pod Zamkiem Piratów:

Spodnie - George, bluzka - dostana od Siostry, kurtka - pożyczona od Siostrzenicy, szalik - Camden, buty - Clarks.

1 komentarz:

Powiedz mi co o tym myślisz :)