wtorek, 5 listopada 2013

Odpoczywam

... Po bardzo, bardzo, bardzo intensywnych czterech dniach.

A wszystko dlatego, że nawiedziła nas niejaka Martyna:


Więc trzy dni* łaziliśmy od rana do wieczora po Londynie, a potem kładliśmy dzieci spać i graliśmy w planszówki i karcianki do nocy.

Gramy w Cytadelę. Powymienialiśmy postacie, bo nam się znudziły podstawowe i gramy między innymi wiedźmą, która ma te zdolność, że może zaczarować każdego i przejąć jego zdolność. Już nam mocno odbija...

Martyna (jest wiedźmą): Czaruję magika, o ile jest...
Mil: Ja jestem.
Martyna: O dzięki Ci, Boże!
Żuru: A wy co? Jedna "ja jestem", druga Bogu dziękuje...
Mil: No jak jestem magikiem... "Jestem bogiem"!
Martyna: Ja też jestem magikiem! Ja też jestem bogiem!
Mil: Jestem pierogiem...

Wczoraj Martyna pojechała, a ja posprzatałam. Dziś dla odmiany prałam i odpoczywałam po tych trzech dniach. Dawno nie zrobiłam tylu kilometrów i tak bardzo nie zarywałam nocek. Poszłam wczoraj spać o 22.00 co mi się nie zdarza!

Odpoczywam też przed... Bo kolejne tygodnie zapowiadają się równie intensywnie. Mam w planach kilka rzeczy i stwierdziłam ostatnio, że jak tendencja się utrzyma to będę musiała kupić sobie kalendarz, taki książkowy. Ale najgorsze jest to, że ja nie potrafię takiego używać... Więc do kalendarza potrzebować będę jeszcze kursu przyśpieszonego pt.: "Jak nie porzucić kalendarza po miesiącu". Na razie zrobiłam sobie kalendarz nabiurkowo/naścienny. Bo niby stoi, ale może też wisieć. Płaski jest i oparłam go o ścianę. Ma odpowiednio dużo miejsca na notatki, ale nie na tyle dużo, żeby stał pusty. Pokaże Wam go jutro. Tymczasem - dobranoc Państwu.

_______________
* Pierwszy dzień też był intensywny, ale nie chodzący. Martyna przyjechała z synem, my mamy swoich dzieci dwoje i jeszcze Niko do nas przyszedł na kilka godzin, bo mu się rodzice z siostra wypuścili gdzieś. A ponieważ Martyna nie spała poprzednią noc, bo jechała i leciała, to w [ewnym momencie zasnęła jak siedziała, a my z Żurem byliśmy szczęśliwymi rodzicami tymczasowymi czwórki dzieci w odstępach dwu-trzyletniech, w tym trzech chłopców. No powiem szczerze - jeśli kiedykolwiek obiła mi się o mózg najmniejsza nawet myśl o dużej rodzinie, to po tym fakcie odpłynęła w niebyt. Stanowczo.

3 komentarze:

  1. Rodzice z siostrą do teatru poszli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie intensywne te dni miałaś ale miło zleciały :):):):):)
    jestem bardzo ciekawa Twojego kalendarza :D poproszę o zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)