Ostatnio stała się rzecz straszna. Straszna dla mojego dziecka, bo mu się ciastolina skończyła. W związku z tym, jak wczoraj w Lidlu zobaczyłam całkiem fajny zestaw ciastoliny to się długo nie zastanawiałam. I dziś całe przedpołudnie lepiliśmy!
A w zasadzie to wycinaliśmy i stemplowaliśmy, lepienie z ciastoliny jest powyżej naszych możliwości - zarówno wojtkowych, jak i moich. Ale w zastawie były foremki, a każda pokrywka to jednocześnie pieczątka, więc zabawa nam się udała:
Foremki zrobiły jednak większą karierę niż stemple:
A potem mamusia namalowała tło i wszystko co powycinaliśmy trzeba było w odpowiednich miejscach poukładać:
Zabawa była na tyle dobra, ze moje 2,5-letnie dziecko było zajęte całe półtorej godziny. Jak siedliśmy przy stole o 10.00 tak nie wiem kiedy zrobiła się 11.30! No - niezmarnowane pieniądze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz mi co o tym myślisz :)