Pada napadowo, byłam wczoraj u fryzjera i nie potrafię się teraz uczesać, a rodzina wymaga jedzenia, kiedy ja najchętniej zakopałabym się pod kołdrą i oglądała seriale.
Nie poszłam pracować, z powodu zbyt bliskiej odległości od skrapowni do łóżka... Zamiast tego siedzę w jadalni, piję herbatę, słucham jak pada deszcz, patrzę na moją pustą galerię ścienną (ramki są, ale obrazków w nich jeszcze brak) i zastanawiam się jak sobie poprawić humor.
No i wymyśliła, że w końcu napiszę tę notkę, którą zaplanowałam we wtorek, a jeszcze nie miałam na nią czasu. Wszystko z tego powodu, że we wtorek właśnie spotkałam na mojej drodze piękne bakłażany...
Postanowiłam przerobić je na mussakę.
A potem, w ramach nostalgicznych rozmyślań o jesieni zastanowiłaś się czy jest jeszcze jakaś potrawa, która kojarzy mi się jesiennie i którą tej jesieni chciałbym ugotować.
Nazbierało się ich dziesięć, więc zapraszam na...
10 potraw do zrobienia tej jesieni
- Pierwsza oczywiście mussaka, bez której to zestawienie by nie powstało. Gotuję ją zadziwiająco rzadko, choć w sumie jest prosta i nawet moje dzieci ją jedzą... Znaczy zjadły we wtorek. Nie wiem czy miał tu znaczenie element dumy twórcy... Być może, bo dzielnie soliły, płukały i wycierały plastry bakłażana. Ważne, ze zjadły - trzeba gotować częściej!
- Zupa cebulowa. Jesień to w ogóle zupny czas. Problem jest trochę w przypadku zup z moimi dziećmi, ale już się przyzwyczaiłam, ze jak na obiad jest zupa to musi być coś jeszcze, bo zupą mogą wzgardzić. Tak czy owak - zupa cebulowa na jesień pasuje jak najbardziej. najlepiej w postaci kremu z grzankami.
- Jak jesteśmy przy zupach to następna niech będzie zupa z soczewicy. Ta jest już zaplanowana w naszym tygodniowym menu na sobotę, a muszę jeszcze wypróbować przepis podesłany mi przez Musię na zupę z soczewicy rodem z Egiptu.
- Dla odmiany - coś słodkiego. Marzy mi się szarlotka. Umiem piec, nawet bardzo dobrze, a w życiu nie wyszła mi taka, jaką robi moja babcia. Nie jest to kwestia niepowtarzalnego smaku powstającego tylko i wyłącznie w babcinej kuchni - raczej przepisu, który babcia postanowiła chyba zabrać do grobu, bo nawet proszona, błagana i przykupywana podaje inny (ma kilkanaście przygotowanych chyba tylko do podawania wnuczkom, bo piec się jej z nich nie zdarza...). Chciałabym znaleźć przepis, z którego wyszłaby szarlotka choć zbliżona do tamtej...
- Jacket Potato. Nie mam pojęcia dlaczego nigdy nie próbowałam zrobić tego dania. Jest w sumie proste, tanie i szybkie - nie wiem co stanęło mi na przeszkodzie. Tej jesieni koniecznie musi się to zmienić!
- Chilli con carne ostatnio jadłam jeszcze jak mieszkaliśmy z moją siostrą, czyli strasznie dawno temu. I to ona gotowała - miałyśmy podział: ja placek pasterski i naleśniki, ona chilli, mussaka i gumbo. Nie mam pojęcia czemu od naszego mieszkaniowego rozstania nigdy go nie ugotowałam. Należy nadrobić.
- Pasztet. Jeszcze nie wiem jaki, na pewno warzywny. Może z soczewicy. A może z czegoś innego. Z grzybkami. Ale na pewno upiekę.
- Kończy się lista, dochodzimy do najcudowniejszego co może tylko być jesienią czyli do dyni! Zupa z dyni - bez niej nie ma jesieni.
- Dynia to nie tylko zupa. Jeszcze musi być dyniowe ciasto. Albo może ciasto z dyniowym kremem?
- Ostatnia pozycja to też dynia. W Starsbucku dyniowa kawa pojawiła się w tym roku już we wrześniu, ale pewnie w listopadzie nadal będę miała mało, a ona stamtąd zniknie na rzecz kaw świątecznych. W tym roku zrobię sobie własny syrop dyniowy, o!
Ja w tym tygodniu jadłam i chili con carne i zupę dyniową :) A na szarlotkę, taką rodem z babci to nawet się nie przymierzam. Za wysokie progi.
OdpowiedzUsuńPlacki ziemniaczane - ziemniaki o tej porze nie mają tyle wody :)
OdpowiedzUsuń