Może zacznę od tego co mówi o niej autor, Sven Nordqvist:
Pomysł stworzenia tej książki po raz pierwszy pojawił się 25 lat temu. Miała to być podróż przez bajeczne krajobrazy stanowiące jedną długą, spójną ilustrację. Z początku nie było żadnego tekstu, ważne były tylko obrazy. Potem pomyślałem, że jednak należy je opatrzyć jakimś tekstem (...).
Tekst miał być na tyle samodzielny, aby dziecko i bez niego miało radość z książki. Historia opowiada o młodszym bracie szukającym siostry, która zniknęła. (...) Podczas poszukiwań wspomina to, co się wcześniej wydarzyło, tak że i my poznajemy jego siostrę, choć na każdej rozkładówce widoczna jest jedynie jako mała kropka.
W zasadzie nie ma nic więcej do dodania, ale ja jestem grafomanka, więc dodam :)
Obrazki w tej książce to zbiór abstrakcyjnych krajobrazów, pełnych przedmiotów kompletnie nie na swoim miejscu i nienaturalnych rozmiarowo postaci, zachowujących się conajmniej niezwyczajnie. A jednocześnie - wszystko to tworzy całość tak spójną, że - właśnie - jest to tak naprawdę jedna ilustracja (szkoda, że nie wydają tej książki w formie harmonijki...).
Teraz będzie dużo obrazków, bo nie mogłam się zdecydować, które mam pokazać
Mały Myszek, w poszukiwaniu swojej siostry leci z dużym Myszem balonem zrobionym z gruszki. |
Tutaj fajnie widać, ze to tak naprawdę jeden długi obrazek - zaznaczyłam miejsce, w którym górą staje się płaszcz dziadka z fajką z poprzedniej strony. |
Podobno mysia siostra jest gdzieś na każdej rozkładówce - na niektórych nie udało mi się jej znaleźć, na przykład na tej (ten obrazek i obrazek powyżej). |
A tu znalazłam! Widzicie jaka jest malutka? To wyzwanie nie tylko dla małych, ale też dla dużych! |
Jak widać autor nie zapomniał też zastosować złudzeń optycznych... |
Na końcu braciszek szczęśliwie znajduje swoją siostrzyczkę... w domu. I okazuje się, że ona przez cały czas go szukała, bo chciała mu coś pokazać! Ciekawe, czy zobaczył to z balonu? |
Mój syn (3 i pół roku) uwielbia oglądać obrazki w tej książce. Śmieszą go na równi z tym, ze Tata ma na imię Paweł, a drzewo wygląda jak marchewka. Ja bym jej pewnie nie kupiła, przynajmniej przez jeszcze dwa, trzy lata, ale był to prezent, jak widać trafiony. I myślę, że posłuży jeszcze długo, zarówno jemu jak i jego siostrze...
Ten post powstał w ramach projektu Przygody z ksiażką.
Po prostu nie wiem co napisać. Siedzę i patrzę się jak zaczarowana. :)
OdpowiedzUsuńNooo, ona tak działa!
UsuńDziwna ale i piękna.
OdpowiedzUsuńIlustracje są naprawdę zachwycające. Nie sądziłam, że takie piękno w tej książce drzemie.
OdpowiedzUsuńNo, w niektórych miejscach jest dość szkaradna :P
UsuńCiekawe te obrazki.... Musimy gdzieś namierzyć i bliżej się poprzygladac
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńMila, przepiękna jest ta książka. Nie mam dziecka, ale sama chętnie bym ją sobie kupiła. dziękuję Ci za inspirację, zaczynam szukać książki :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia. Nie wiem gdzie jest dostępna, ale myślę, że znajdziesz :)
UsuńŚwietna! Ale fajna książka, magiczna, nietypowa, ale za to jaka ciekawa! Super, dziękuję, że ją pokazałaś, będę mieć oczy szeroko otwarte na nią :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna książka do szukania, przepadania w szczegółach i wątkach! Ciekawa. Nie widziałam jej jeszcze. No i nie abstrakcyjna, bo jest w niej świat :))) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń