poniedziałek, 13 października 2014

Rozmowy z Synem


I
Wojtuś i Żuru wychodzą do przedszkola.
Wojtuś: A gdzie moja kurteczka?
Żuru: No przecież masz ją na sobie.
Wojtuś: Ale taka zielona kurteczka!
Żuru: No masz zieloną kurteczkę, już założyliśmy.
Wojtuś: Taki zielony bag!
Żuru: Aaaaa! Teczka!

II
Mil: Wojtek, sięgniesz, żeby zapalić światło?
Wojtuś (przejęty swym smutnym losem): Nie mogę, jestem taki za malutki...

III.
Wojtuś: Żuru...
Mil: Może "tatusiu"?
Wojtuś: Moze Paweł? Hyhy, śmiesznie.

IV
Żuru sprząta w pokoju dziecięcym.
Wojtuś: Czy mogę ci w czymś pomóc?
Żuru: Tory trzeba pozbierać...
Wojtuś: No to nie.
I poszedł...

A na zakończenie trzy słowa - najpiękniejsze - w wykonaniu mojego syna:
- marańcze, czyli pomarańcze,
- skudne, czyli paskudne
i najlepszy moim zdaniem:
- mirondon - pomidor :D

3 komentarze:

  1. u nas funkcjonują od lat ponad trzydziestu kahale jako ziemniaki, w genach to mamy

    OdpowiedzUsuń
  2. He dzieciaki to dopiero słowotwórstwo tworzą Zosia też różności wymyśla :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mirondon najlepszy!! Dzieci są absolutnymi geniuszami językowymi.

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)