Nie myślałam, że kiedykolwiek to powiem, a co dopiero napiszę, żeby każdy w przyszłości mógł mi udowodnić, że to przyznałam. Ale najpierw wprowadzenie:
Mam kręcone włosy. W zasadzie nie kręcone, bo jakby były kręcone to byłyby piękne. A one są ni takie, ni siakie. Ani kręcone, ani proste. Takie wite, aczkolwiek jak są długie to tylko od połowy, a jak są krótkie to jakoś potrafią się wić na całej długości przez co wyglądam paskudnie. Nie znoszę ich i mam na ich punkcie obsesję. Nikt chyba w życiu nie wypróbował tylu odżywek i maseczek co ja. Jedyne co mi się z nich podoba to kolor - największa jego zmiana to były zafarbowane końcówki (mam teraz) i jedno (tak!) czerwone pasemko (tez mam teraz, tylko już mało czerwone, raczej rude). Poza tym moje włosy mi się nie podobały nigdy, bo nie da się ich ułożyć, bo się kręcą, a przez to, że się kręcą to są płaskie (w przekroju) i jak je wyprostuje to wygląda jakbym miała cztery włosy na krzyż, więc prostować nie mogę. No i takie mam coś na głowie i nie mogę tego opanować. I jeszcze się puszy - no, bo kręcone.
Ale dziś, po porannym wytarganiu mnie za włosy przez mojego syna (taki sposób na łóżkową wspinaczkę po poduszkach - jak spada to się śpiącej matki za włosy przytrzymuje, bo ma długie i leżą wszędzie) oraz po umyciu, wysuszeniu i uczesaniu, kiedy to straciłam na mój gust połowę (wiadomo, jeszcze się sypią po ciąży i z powodu karmienia) stwierdziłam - uwaga - że lubię swoje włosy.
Lubię je, bo gdyby były proste i okrągłe w przekroju, czyli takie o jakich całe życie marzyłam, to teraz moja fryzura, po takich przejściach, nie tylko wyglądałaby jakbym miała cztery włosy na krzyż - ja bym miała cztery włosy na krzyż. A tak, przy włosach nie-mogących-się-zdecydowac-ale-raczej-kręconych-niż-prostych-przy-czym-na-pewno-się-puszących wystarczy, że wysuszę włosy głową w dół, rozczeszę i mam takie woljum plus jakie się producentom szamponów zwiększających objętość nawet nie śniło!
Hurra ! hurra ! hurra !!!
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że się w życiu nie doczekam!!!