Przepis pochodzi z książki pod tytułem... Nie pamiętam. W każdym razie jest to kuchnia żydowska, a w tejże książce ciacho nazywa się "ciasto do kawy" - bardzo oryginalnie. Książka nieszczęśliwie mieszka w domu moich rodziców (nieszczęśliwie dla mnie - oni są z tego powodu raczej zadowoleni) a ja mam składniki zapisane w smsie od Musi, w telefonie. Ale jak dziś produkowałam to ciasto, to pomyślałam, że będzie wielkie nieszczęście, jeśli na przykład mój telefon odmówi posługi i zbiegnie się to z zaginięciem książki. Więc postanowiłam zapisać przepis tutaj! Może Wam też się przyda? To bardzo proste i szybkie ciasto, sprawdza się jak nie ma w domu nic, a właśnie zapowiedzieli się goście na za piętnaście minut. Dobre jest też to, że najlepiej smakuje jeszcze gorące - jak już goście wejdą i zapytaja co tak pachnie - można ich od razu karmić, nie trzeba czekać aż wystygnie.
Składniki:
- 1,25 szklanki mąki,
- 1 jajko
- 0,5 szklanki mleka,
- 1 szklanka cukru,
- 0,25 kostki masła,
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia.
Do posypania - 5 łyżek cukru i 2 łyżki cynamonu.
Jajko, cukier i masło wrzucamy do miski - miksujemy. Jak masa będzie w miarę jednolita na zmianę wsypujemy mąkę i wlewamy mleko. Ja proszęk i sodę wsypuję już do szklanki z mąką - żeby nie zapomnieć. No i dalej miksujemy, aż będzie zmiksowane :) A potem wylewamy na posmarowaną tłuszczem i wysypaną bułką tartą blaszkę - dosyć małą, bo mało tego jest - stąd u mnie domki, bo mam tylko dużą blachę, a domki miały akuratny rozmiar - jak mamy dużą blaszkę, albo duże zapotrzebowanie na coś dobrego to podwajamy składniki. Na koniec mieszamy cukier z cynamonem i posypujemy po wierzchu. Posypki wychodzi bardzo dużo, więc jak się nie ma tyle cynamonu to się proszę nie martwić, z mniejszą ilością też bangla. I wsadzamy wszystko do piekarnika, na 180 stopni, na jakieś pół godziny do czterdziestu minut, sprawdzamy patyczkiem - jak suchy to jemy.
Tak wygląda posypka po upieczeniu - w domkach niestety wylądowała pod spodem. Ale smakuje tak samo. |
Ja przepraszam, ja muszę sprostować: nie jedzcie patyczka, patyczki nie są dobre. Ciasto za to rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńMamy znajomego, który, przestępując próg naszego domu i czując zapach tego ciasta, zawsze pyta:"co, Emilka przyjechała?"
Proponuję nie bawić się w żadne ciasta do kawy ani ciasta cynamonowe, tylko od dziś nadać mu (temu ciastu) nazwę "Emilka przyjechała".:)
Potrafię zepsuć wszystko, co należy włożyć do i wyjąć z piekarnika. Zobaczymy, czy uda mi się 'Emilka przyjechała'
OdpowiedzUsuńEmilka przyjechała, się mi podoba, a przepis to ja SMS-em wysłałem, uprzednio przekopawszy starannie regały z książkami, oczywiście na ostatnim była...
OdpowiedzUsuńtate
jeszcze tylko foremki i 'Emilka przyjechała' wpadnie do piekarnika :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że mam foremki nowe, bo w środę przyjeżdża do mnie Emilka :D
OdpowiedzUsuńWitaj Mila, ciasto musi być pycha:-) Spróbuję zrobić takie, na naszą imprezę z okazji Dnia Dziecka. A swoja drogą co do imprezy: czy mogę zapytać z której części Londynu jesteście? Pytam ponieważ organizujemy charytatywną imprezę właśnie z okazji Dnia Dziecka, szczegóły tutaj: https://www.facebook.com/events/373081629463263/
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że byłoby miło Was tam zobaczyć i dodatkowo poznać kogoś z Londynu kto lubi scrapować, tak jak ja:-)
Pozdrawiam, Magda