Jakiś czas temu kupiłam TO:
I okazało się, że kompletnie nie nadaje się do pokoju dwulatka. Wisi toto za wysoko, dziury ma za małe, nijak nie da się tam pluszaków schować jak się jest takim małym... Ani wyjąć!
Więc poszło leżeć na szafie, a na pluszaki kupiliśmy zielony siatkowy kosz na sprężynie, bardzo fajny. Łatwo się pluszaki do niego wsadza, jeszcze łatwiej wysypuje, a przy odrobinie sprytu to i dwulatek da radę do niego wejść.
Ale TO leżało i nie dawało mi spokoju, bo ja nie lubię rzeczy bez sensu. A ponieważ dostałam od mojej Siostry maszynę do szycia i postanowiłam ją oswoić, to w ramach tego oswajania z TEGO i odrobiny mojej inwencji twórczej powstała bardzo głodna gąsienica:
Zawisła na kaloryferze, który urodą nie grzeszy, a do tego jest z głupiej strony pokoju (bo nie pod oknem) i odwraca od niego uwagę:
Twarz ma gąsienica trochę koślawą, wszak to moje pierwsze kontakty z maszyną, ale dziecko rozpoznało i od razu musiałam książeczkę czytać!
Bardzo głodna gąsienica służy nam - jak sama nazwa wskazuje - do przechowywania pluszowego jedzenia. Sprawdza się - no i jest najedzona!
Piękna jest!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ci dałam tę maszynę ;)
Super pomysł :) a u mnie też taka siata zalega w szafie bo niespecjalnie użytkowa jest .
OdpowiedzUsuńGENIALNE! Uwielbiam bardzo głodną gąsienicę, mam kilka wersji książki, pacynkę i parę innych rzeczy, więc zapisuję w inspiracjach.
OdpowiedzUsuń