piątek, 9 sierpnia 2013

Pszczółka - moje pierwsze DIY

Pokój mojego Syna ma być zamierzeniu wielką łąką. Przyznaję się otwarcie, że realizuję w ten sposób moje dziecięce marzenia - a przynajmniej część. W latach dziewiędziesiątych nakręcono film pt. "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki" - widzieliście? Dzieci wielkości owadów wędrowały po ogrodzie. Zafascynowało mnie to wtedy. No a potem był jeszcze "Artur i Minimki" - choć dawno już już dorosłam to nadal było to dla mnie fascynujące...

Zaczęło się od zielono-czerwonych kolorów, potem przyszła wielka biedronka-puf, czeka na powieszenie ikeowski liść, no i koncepcja na pokój zrobiła się sama. Ale ponieważ pokój jest stosunkowo wysoki, a ściany są jednolicie białe (uroki wynajmu...) to ostatnio bawiąc się tam z dziećmi zastanawiałam się co zrobić, żeby wydał się przytulniejszy. Bo wiadomo - w pokoju dziecięcym sprzęty skupiają się wokół podłogi, z racji wzrostu użytkownika. Na antresolę dwulatek jest jeszcze za mały, tym bardziej, że ma młodszą siostrę, więc nawet jak on dorośnie to ze względu na nią trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Ale mamy to w zamierzeniu, jak dzieci urosną i przy jakimś większym przypływie gotówki.

Tak czy owak - myślałam. I nie wymyśliłam, jeszcze. Za to wymyśliłam, żeby okrągły papierowy klosz przerobić na pszczółkę. W końcu pszczoła jak najbardziej pasuje do koncepcji.

Zrobiłam dokumentację fotograficzną i tak powstało pierwszy w moim życiu tutorial, jakby ktoś jeszcze miał na pszczołę ochotę. Ponieważ znaczną większość robiłam wieczorem (tak to jest jak ma się małe dzieci), zdjęcia są trochę ciemne...


Potrzebować będziemy (na zdjęciu jest tylko część...):
- papierowego klosza,
- farb: żółtej, czarnej, białej i czerwonej (ja użyłam akrylowych),
- taśmy papierowej czarnej,
- niebieskiego i czarnego papieru (u mnie to papier skrapowy, ale zwykły brystol też się nada),
- tektury,
- mocnej nici (u mnie mulina)
- nożyczek, kleju (najlepiej wikolowy), ołówka, pędzelka.


Najpierw malujemy cały klosz na żółto. Możemy też sobie ułatwić kupując żółty klosz, ale pomalować się da :) Jak malowaliśmy to zostawiamy do wyschnięcia - ja powiesiłam na sznurku, na ogródku.

Jak wyschnie zabieramy się za oklejanie taśmą. Robimy z niej w miarę równe prążki. (Przy użyciu taśmy prążki będą cieniutkie, jeśli potrzebujemy grubszych to lepiej namalować je farbą.) Najlepiej zacząć od środka, od najdłuższego paska, a potem kierować się na boki. Na klosz wielkości troszkę mniejszej niż ikeowski zużyłam całą rolkę taśmy.


Tył pszczółki oklejamy do końca:


Z przodu zostawiamy miejsce na buzię:


Kiedy korpus pszczółki jest już gotowy (albo w międzyczasie, na przykład jak farba schnie) szykujemy skrzydełka. Niebieski papier składamy na pół:


Rysujemy schematyczny skrzydła (moje były rysowane kilkakrotnie zanim wyszły odpowiednie). Pamiętać trzeba, żeby zostawić około półtoracentymetrowy pasek na przyklejenie skrzydełek do pszczółki:


Wycinamy:


Przecinamy na pół:


Zaginamy pozostawiony pasek:


Naklejamy skrzydełka na tekturę - zagięty pasek zostaje nieprzyklejony!


Wycinamy drugi raz, tym razem z tekturą. i znów zostawiamy pasek do przyklejenia, który zginamy w drugą stronę:


No i przyklejamy pierwsze skrzydełko do korpusu pszczółki, mniej więcej za 2/3 wysokości, w połowie między buzią a odwłokiem. Kolorowym do dołu - wszak ma wisieć pod sufitem! Trzymamy, aż nie wyschnie. To trochę trwa, można se poczytać w ramach czekania...


 Jak już wyschnie to z każdej strony skrzydełka robimy dziurki:


I przeciągamy nitkę przez jedną dziurkę, wiążemy, zaczepiany o drut na górze, przeciągamy przez drugą dziurkę, ustawiamy kąt pod jakim ma wisieć skrzydełko i wiążemy z drugiej strony:


Ja jeszcze zabezpieczyłam miejsce wiązania klejem. Wikol po wyschnięciu robi się przezroczysty, więc nie będzie widać:


Analogicznie postępujemy z drugim skrzydełkiem. A potem pszczółka sobie schnie, a my robimy żądło. Z czarnego papieru (u mnie brązowy, czarnego brakło...) wycinamy trójkąt:


Zwijamy go w szpic i sklejamy:


Szerszą końcówkę rozcinamy i rozginamy w słoneczko. Potem smarujemy klejem - od strony szpica: 


I wciskamy pszczółce... No w dupkę. Od środka. W dziurę zrobioną na przykład ołówkiem.


 Teraz zostało już tylko namalowanie oczu i buzi:


I pszczółka może zawisnąć pod sufitem:



A dziecko jak rano wstanie to będzie wam cztery razy pokazywać "wzz", żebyście na pewno zauważyli!

5 komentarzy:

  1. Uroczy pomysł. Kto wie, może kiedyś i moją przerobię? pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna pszczółka. Wojtuś na pewno zachwycony!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo pomysłowe wykorzystanie lampy ;p Mam dokładnie taką, to może się skuszę ;p

    A tak na poważnie - naprawdę super pomysł i wykonanie, gdyby mnie w dzieciństwie rodzice robili takie ozdoby w pokoju, to byłabym zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale świetny pomysł :)) i super pierwszy tutorial :)

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)