Moja Lusia w dzień sypia w sypialni, w dużym łóżku. Są drzemki, do których zasypia w momencie, a są takie, kiedy zasnąć za nic nie może. Wtedy trzeba ją przytulać i głaskać kilkanaście minut.
Wojtuś natomiast, jak każde dziecko, nie lubi być sam. Wiec jak kładę Lulę to często siedzi z nami w sypialni, czasem grzecznie oglądając książeczkę, czasem wręcz przeciwnie - wspinając się na matkę, która wiadomo - zajęta Lulą - średnio się może bronić. No i wiadomo - jak się wspina, a ja przytulam Małą, to ona go widzi i zasypiania jej to nie ułatwia. Wczoraj właśnie była taka drzemka - Lusia nie mogła zasnąć, a Wojtek postanowił sobie poskakać po łóżku i po mnie połazić... Do tego jeszcze w sypialni znalazł się kot w nastroju bardzo przytulnym, więc było ciężko.
Mil: Wojtuś, proszę cię, idź do dużego pokoju, mamusia położy Lulę i zaraz do Ciebie przyjdzie...
Wojtuś (biorą kota na ręce): Mniau, ciiiii...
I wyszli. I drzwi zamknęli.
A dziś na zakupach jak tylko Lusia zaczynała marudzić to Wojtuś ją rozśmieszał. I działało.
Taki mi się z tego mojego Synka odpowiedzialny starszy brat robi.
Wzruszyłam się...
OdpowiedzUsuńTo raczej miało być zabawne...
UsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuń