poniedziałek, 19 grudnia 2011

Raz na czarno, raz na szaro.

W ostatniej chwili sobie przypomniałam, więc zdjęcia są beznadziejne, ale czego chcieć od zdjęć robionych po ciemku, szczególnie jak papier sam w sobie jest błyszczący. No nic, lepiej nie będzie.

Ponieważ się nie mogłam zdecydować czy zrobić czarny czy szary to zrobiłam i czarny:


i szary:


Acha - tym razem jedyne zespoły przy których spotykamy się z mężem mym - Dżem i Coma. Odpowiednio: Poznałem go po czarnym kapeluszu i Sto tysięcy jednakowych miast.

Na wyzwanie oczywiście.

1 komentarz:

  1. a nie przypadkiem "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków" ? :)

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)