Moje dziecię mówi "tata". Na temat. Znaczy nie jako takie tam gaworzenie tylko albo jak patrzy na onego, albo jak się mu mówi "powiedz: tata". Oczywiście w tym drugim przypadku tylko wtedy kiedy nie ma potrzeby nam uświadamiać, że nie jest małpką w cyrku i nie będzie na nasze życzenie skakać przez obręcze. Jak ma taką potrzebę to pakuje paluchy do buzi i patrzy na mnie wzrokiem "o kiego ci matka chodzi?"
No ale mówi "tata". A tata chodzi dumny i blady. W zasadzie nie chodzi tylko lata 2 centymetry nad ziemią.
A ja go trochę na tę ziemię ściągam przypominając mu, że to nie jest Wojtusia pierwsze słowo. Pierwszym było "ama". Też na temat.
I nie znaczyło "mama", żeby ktoś nie myślał. Jest wypowiadane na widok łyżki oczywiście. Nie ma to jak konsumpcyjne podejście do życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Powiedz mi co o tym myślisz :)